W Polsce musiało strasznie brakować inteligentnych zabaw dla dorosłych, skoro tak szybko rozwinęła się u nas branża escape roomów. Jej tempo jest najwyższe w Europie i prawdopodobnie na świecie. Działa u nas już ok. tysiąca pokoi.
Pierwsze escape roomy pojawiły się w Polsce w 2014 roku i od samego początku zaczęły szybko zyskiwać na popularności.
– W 2017 roku mamy kolejny etap boomu escape roomów. Ich liczba względem roku 2016 wzrosła dwukrotnie. Co daje nam blisko 1 tys pokoi w całej Polsce. Pomimo tego, że branża w kwietniu będzie miała dopiero 4 lata, to mamy do czynienia z 3 generacjami pokoi – tłumaczy w rozmowie z AIP Bartosz Idzikowski, Lockme.pl
Pierwsza generacja escape roomów to proste pokoje z kłódkami i zagadkami. W drugiej do użytku zaprzęgnięto elektronikę, pozwalającą rozwiązywać zadania i je zadawać. Obecnie twórcy escape roomów postawili na rozbudowaną fabułę i scenografie a nawet współuczestnictwo aktorów w grze.
– To co w tej chwili możemy przeżyć w pokoju, to coś na zasadzie filmu, na który do tej pory chodziliśmy do kina. Dzięki rozwojowi branży możemy stać się aktorami w takim filmie – mówi Idzikowski.
Escape roomy to też świetny pomysł na biznes. Jak wynika z opracowania Lockme.pl, w Polsce dominują trzy sposoby prowadzenia działalności escape roomów: prowadzenie pojedynczego punktu, sieć franczyzowa oraz sieci pokoi. Najpopularniejszym jest cały czas prowadzenie przez właściciela pojedynczego punktu z jednym bądź kilkoma pokojami.
Aktualnie działa kilka dużych sieci franczyzowych, a wiele mniejszych punktów szuka możliwości rozwinięcia się właśnie poprzez nawiązanie współpracy franczyzowej.
Ich potencjał dostrzeżony został przez duże korporacje i marki, jak Sony Pictures Entertainment, które stworzyło escape room na potrzeby promocji nowego Jumanji, czy ING Bank Śląski, który wykorzystuje „pokoje ucieczki” do rekrutacji.