Reklama.
Przedsiębiorstwo Zbożowo-Młynarskie Damłyn w Damasławku (w województwie wielkopolskim) kilka tygodni temu wypuściło na rynek mąkę o nazwie „500+”. To sprytne nawiązanie do rządowego programu. Parametry mąki i tak są opisywane liczbami – mąka typu 500 zawiera 0,5 proc. substancji mineralnych.
– Z naszych pierwszych obserwacji wynika, że produkt, właśnie dzięki nazwie, wzbudza spore zainteresowanie. Nasi klienci i kontrahenci uśmiechają się na widok mąki z 500+ – mówi Artur Zonenberg, kierownik działu handlowego firmy w rozmowie z Gazetą Pomorską.
Okazuje się, że mąka to tylko jeden z wielu dostępnych na rynku produktów wykorzystujących skojarzenia z rządowym programem. Dziecku można dać lizaka w kształcie liczby 500, można je też ubrać w koszulkę czy śpioszki ze stylizowanym logotypem 500 +.
Niektórzy producenci wypuszczają też gadżety dla dorosłych. Można kupić sobie koszulkę z napisem „Postarałem się o 500+” albo naklejkę na samochód o treści „Sfinansowano dzięki 500+”. Takie deklaracje pojawiają się zarówno na samochodach, które faktycznie wyglądają, jakby mogły być kupione za jedną lub dwie wypłaty dodatku na dzieci, jak i luksusowych limuzynach.
Pojawiają się jednak wątpliwości, czy takie wykorzystywanie nazwy rządowego programu do sprzedaży produktów nie jest łamaniem prawa. Zadaliśmy to pytanie przedstawicielom Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Okazuje się, że wykorzystywanie nazwy programu "500 plus" w marketingu nie jest w żaden sposób ograniczone. Ministerstwo go nie zastrzegło, więc nie zamierza nikogo karać za wykorzystywanie tej nazwy.