Przepis na obejście koncesji okazał się dziecinnie prosty. Otóż
alkoholu wcale nie trzeba sprzedawać, wystarczy pozwolić go wnieść gościom. Klub mieszczący się przy Wale Miedzeszyńskim organizuje duże imprezy co piątek. Wstęp kosztuje 30 złotych, ale – jak czytamy na plakatach reklamujących
zabawy – każdy może
wnieść tyle alkoholu, ile zechce.
Alkohol bez koncesji
Warunek jest jeden – alkohol musi się znajdować w butelkach po coli. Właściciel Saskiej, Tomasz Sierakowski, zapewnia w
rozmowie z Gazetą Stołeczną, że jest to forma
zabezpieczenia. Plastikowe butelki się nie potłuką, trudno też zrobić nimi komuś krzywdę. Sierakowski dodaje, że jego imprezy cieszą się wielką popularnością, a w piątki klub jest pełen.