Biznes na aromacie. Ta firma miała być lokalnym sklepikiem, a wyrosła z niej ogólnopolska korporacja
Dawid Wojtowicz
22 lutego 2018, 07:34·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 22 lutego 2018, 07:34
Dla jednych dobry zapach to taki, który nie sprawia, że człowiek myśli o rychłej ucieczce do innego pomieszczenia. Inni widzą, a raczej czują w nim coś więcej – coś, co buduje stosowną do okoliczności atmosferę, przywołuje miłe wspomnienia lub najzwyczajniej poprawia nastrój. To z myślą o tej wrażliwej na aromatyczne piękno otaczającego świata grupie powstała marka Aromanti. Dzięki rozkręconemu w sieci biznesowi rozwinęła skrzydła na tyle, że otworzyła własną sieć punktów sprzedających produkty dla prawdziwych koneserów.
Reklama.
Sieć aromatów
Początki firmy, zajmującej się importem oraz dystrybucją amerykańskich, brytyjskich i francuskich zapachów do wnętrz, sięgają 2009 roku. Krzysztof Plitnik – z wykształcenia technolog żywności, a także marketingowiec – po latach pracy w działach sprzedaży tak znanych korporacji jak Mars, Danone czy Orange, postanawia założyć własny biznes. Jak na ówczesne polskie warunki raczej niszowy, bo wiążący swoją przyszłość z upowszechnianiem kultury zapachu w naszych domach, biurach czy samochodach.
– Pomysł na tego rodzaju biznes rzucili moi znajomi z Francji, natomiast inspiracją były przede wszystkim targi Maison et Objet 2009 w Paryżu. W owym czasie polski konsument znał tylko kilka podstawowych zapachów: leśny, morski, wanilia i ''zielone jabłuszko''. Widząc i ''czując'' ofertę zagranicznych producentów, zapragnąłem tę rewię zapachów, kolorów i kształtów pokazać naszym rodakom – tłumaczy Krzysztof Plitnik, prezes Aromanti.
Tak narodziła się pierwsza w Polsce sieć oferująca klientom znad Wisły zapachy do wnętrz. W centrach handlowych świadomość o niej kreowały otwarte stoiska tzw. Pachnące Wyspy. Wyrastały w ramach sieci, która wstępnie... nie miała w ogóle powstać. – Szczerze mówiąc, początkowo chciałem mieć małą firmę: jeden stacjonarny punkt sprzedaży i ewentualnie sklep internetowy. Bardzo szybko okazało się, że otwierając pierwszą Pachnącą Wyspę, otrzymujemy od chętnych osób propozycje otwarcia kolejnych w innych miastach. I tak z małej warszawskiej firmy zrobiła się mała ogólnopolska korporacja – opowiada ze śmiechem jej założyciel.
Dziś produkty z magazynu Aromanti znajdziemy w ponad 300 sklepach z wystrojem wnętrz, meblowych, kosmetycznych, a także mydlarniach, perfumeriach i kwiaciarniach w całej Polsce. W ostatnich latach firma kładzie bowiem duży nacisk na rozwój współpracy handlowej z zewnętrznymi firmami działającymi w pokrewnych tj. estetycznych branżach. I na udział w prestiżowych wydarzeniach – w najbliższym czasie jej stoisko będzie można odwiedzić podczas targów Special Days 22-24 lutego i Home Decor 6-9 marca w Poznaniu (hala 5A, stoisko 3).
Gama zapachów
Oferta Aromanti to obecnie ponad 300 zapachów. Jej rdzeń stanowią 3 renomowane marki: Village Candle (amerykańskie świece zapachowe), Goa (francuskie dyfuzory zapachowe) i Ashleigh & Burwood (brytyjskie lampy katalityczne). Atutami pierwszej są wysokiej jakości wosk, czyste olejki zapachowe, ekstrakty roślinne z całego świata, higieniczny bawełniano-papierowy knot oraz czas palenia wynoszący nawet 170 godzin. Druga skrywa różnorodność karafek, kompozycji zapachowych i nośników aromatu – od rattanowych patyczków po kwiaty z tapioki.
Hitem są lampy zapachowe Ashleigh & Burwood, które działają na zasadzie katalitycznego spalania – gdy palnik zostanie podgrzany, lampa uwalnia poprzez kamień wybrany aromat, niekiedy przywołujący skojarzenia z luksusowymi perfumami. Szczególnym walorem produktów marki A&B jest zdolność szybkiego eliminowania bakterii, grzybów, roztoczy oraz nieprzyjemnych zapachów. Przykładowo 3 godziny wystarczą, by z pomieszczenia przegnać E. Coli, a raptem pół godziny, by po dymie tytoniowym nie został ani ślad.
– Każdy, kto lubi w swoich wnętrzach otaczać się pięknymi zapachami, znajdzie coś dla siebie – zapewnia Magdalena Tarajda-Medes, dyrektor ds. PR i mediów w Aromanti. – Zarówno ci, którzy dopiero rozpoczynają przygodę z ''home fragrance'', jak również zapaleni fani, mający naprawdę okazałe kolekcje świec czy dyfuzorów. Po nasze produkty coraz częściej sięgają także osoby zajmujące się zawodowo lub po prostu pasjonujące się aranżacją wnętrz, gdyż odpowiednio dobrany zapach to ważny element planowania przestrzeni – wymienia.
W świecie Aromanti równie dobrze odnajdą się... fani nowoczesnych technologii. Im do gustu przypadną dyfuzory ultrasoniczne Amora – mariaż piękna i technologii. Te zaprojektowane ze smakiem technogadżety zapewniają multisensoryczne doznania (światło, zapach, dźwięk), a niektóre z nich użytkownik może przeobrazić w... głośnik. Jest to możliwe dzięki wbudowanej w dyfuzory funkcji odtwarzania muzyki za pomocą sparowanego z nimi smartfona.
Wszystko można zobaczyć i powąchać w specjalnie przygotowanym w tym celu showroomie w siedzibie Aromanti. – Jako dystrybutor chcemy, by przed zakupem każda osoba mogła na własnej skórze, a dokładnie na własnym nosie, przekonać się, jak pachnie dana świeca, dyfuzor czy płyn do lampy. Zapach można oczywiście opisać najpiękniejszymi słowami, ale mając w ofercie ponad 300 aromatów, tylko udostępnienie klientowi produktu ''do ręki'' jest naszym zdaniem jedyną słuszną drogą do naturalnej i skutecznej promocji naszych marek – wyjaśnia Magdalena Tarajda-Medes.
Siła świeczkoholików
Fakt, że coraz więcej świec produkowanych jest z dbałością nie tylko o ich aromatyczne właściwości, ale także wygląd, powoduje, że niektórzy kupujący kolekcjonują je niczym gadżety i ozdabiają nimi swoje domy, zwłaszcza jeśli pochodzą one z edycji limitowanej. – Prężnie działamy w social mediach, budując relacje z grupami zrzeszającymi fanów świec, którzy potrafią wykreować popyt na określony aromat czy design. Opinie takich ''zapachowych'' Facebookowiczów, Instagramerów czy blogerów są dla nas cenną wskazówką, czego rynek może od nas oczekiwać i jakim wyzwaniom musimy sprostać – podkreśla specjalistka ds. PR.
Nie mniej istotne są kontakty z potencjalnymi franczyzobiorcami. Każdy zainteresowany współpracą z Aromanti ma do wyboru otwarcie ''Pachnącej Wyspy'' (wariant tańszy) lub większego sklepu (opcja droższa). Firma pomaga w uzyskaniu dofinansowania przeznaczonego na uruchomienie punktu sprzedaży. – W oparciu o franczyzobiorców planujemy wejść na wyższy poziom dystrybucji i stworzyć sieć sklepów z jak największą ofertą zapachów do wnętrz, aby być bliżej klienta. Wierzymy, że polski rynek ''dojrzał'' już do takiej ekspansji – przekonuje Krzysztof Plitnik.
Czy trzeba było długo zaciskać zęby w oczekiwaniu na taką koniunkturę? – W wychodzeniu na ''plus'' musieliśmy wykazać się cierpliwością. Wprowadzanie nieznanego produktu na rynek, kreowanie potrzeb, inwestowanie w rozpoznawalność marek i edukowanie klientów sporo nas kosztowały. Koniec końców wysiłek jednak się opłacił. Nikt obecnie na rynku, poza naszą firmą, nie jest w stanie w jednym miejscu zaoferować tak rozbudowanej i bogatej oferty zapachów do wnętrz i rozwiązań, które te aromaty wytwarzają – puentuje założyciel Aromanti.
Artykuł powstał we współpracy z Aromanti
W okresie od 22.02 do 31.03 czytelnicy INNPoland mogą skorzystać z 10 proc. rabatu (na hasło: INNPOLAND) na wszystkie produkty z asortymentu www.aromanti.pl.