Takich pensji w polskim handlu jeszcze nie było. Lidl planuje na marzec naprawdę solidną podwyżkę wynagrodzeń – średnio o ok. 9 proc. Część sprzedawców zarobi nawet 4050 zł brutto. W styczniu konkurencyjna Biedronka również zapowiedziała podwyżki, ale nie tak wysokie.
Z informacji Money.pl wynika, że już od marca osoba przychodząca do pracy w Lidlu dostanie na dzień dobry od 2800 do 3550 zł brutto. Ci, którzy pracują przynajmniej od roku, mogą liczyć na pensję w wysokości 2950 – 3750 zł. A jeśli pracownik ma ponad dwa lata stażu w firmie, to zarobi od 3150 do 4050 zł brutto.
Ile można zrobić w Lidlu?
Te spore widełki biorą się stąd, że Lidl różnicuje pensje swoich pracowników w zależności od wielkości miejscowości, w których są sklepy. Największe pensje są w dużych miastach, najmniejsze – w małych miejscowościach.
Specjaliści od zasobów ludzkich wychodzą prawdopodobnie z dwóch założeń. Pierwsze może być takie, że im większe miasto, tym wyższe koszty życia. Ale ważniejsze jest to, że w większych miejscowościach trudno znaleźć pracowników, którzy zgodziliby się na stosunkowo niskie stawki. Inne firmy czekają na to, by ich podebrać.
Ile zarabia się w Biedronce?
I to właśnie deficyt siły roboczej jest najbardziej prawdopodobną przyczyną podwyżek pensji w Lidlu. Na pewno jest to też forma odzewu na decyzję Biedronki, która podniosła pensje w styczniu 2018. Kasjerom z trzyletnim stażem oferuje obecnie do 3550 zł brutto miesięcznie – w Warszawie. W mniejszych miastach pensje są niższe. Na tę akcję niemiecka sieć odpowiedziała hasłem "Lidl cały czas płaci więcej!".
Pensje w Biedronce i Lidlu są obecnie jednymi z wyższych w polskim handlu. Raport firmy Sedlak&Sedlak dowodzi, że w 2017 roku mediana (połowa zarabia więcej, połowa mniej) zarobków polskich kasjerów wynosiła 2400 zł brutto. W Warszawie było to 2700 zł brutto.
Z kolei GUS podał, że średnie wynagrodzenie w Polsce wzrosło o ok. 100 zł, do ponad 4200 zł (nie uwzględniając składek). A to oznacza, że przeciętny Kowalski na rękę dostaje nieco ponad 3042 zł.