Mieliście kiedyś kłopot z wykupieniem recepty ze względu na błąd lekarza, który ją wypisywał? To ma się skończyć już niedługo. Rząd wprowadza pilotażowy program, który był planowany już wiele lat temu.
Jak informuje „Dziennik Gazeta Prawna”, jeszcze w tym roku ruszy pilotażowy program e-recept. Oznacza to, że powoli zaczną znikać dobrze znane nam od lat recepty papierowe, a my będziemy musieli przyzwyczaić się do recept wystawianych drogą elektroniczną. Jak przekonywał w rozmowie z dziennikiem wiceminister Janusz Cieszyński, będzie to spore ułatwienie dla wszystkich.
Oszczędność czasu lekarza i pacjenta
Przede wszystkim lekarz zaoszczędzi do pół godziny dziennie na wypisywaniu recept, uważa wiceminister. Różnicę mają zauważyć też pacjenci, którzy nie będą już odsyłani z aptek ze względu na błędy w wystawionej recepcie, czy też koszmarne czasem pismo lekarza, które pozostawiało sporo wątpliwości co do przepisanego specyfiku, czy też dawki, w której ma zostać wydany.
Jednak najważniejszą zmianą, którą mają odczuć przede wszystkim pacjenci jest to, że zgodnie z nowymi przepisami nie będą oni nawet musieli iść do lekarza. E-receptę będzie można bowiem wystawić po konsultacji telefonicznej. Konsultacje takie już są możliwe i zgodnie z prawem mogą być już przynajmniej częściowo refundowane przez NFZ. Jednak, jak czytamy w dzienniku, nie są zbyt popularne.
Jak zrealizujesz e-receptę?
Dalej ma być równie prosto. Po wystawieniu e-recepty pacjent dostanie SMS ze specjalnym kodem kreskowym (będzie go można również wydrukować). Następnie kod zostanie zeskanowany przez aptekarz i na tej podstawie zostaną wydane nam leki.
Będzie też inny sposób na wykupienie leków. Chcący skorzystać z niego pacjent będzie musiał podać w aptece specjalny PIN i wylegitymować się dowodem osobistym. Farmaceuta otrzyma w ten sposób dostęp do wszystkich niezrealizowanych jeszcze recept. Sposób ten będzie jednak wymagał założenia specjalnego Internetowego Konta Pacjenta i zezwolić na dostęp do niego aptekarzowi.
Druga szansa na e-recepty
E-recepty nie są nowym pomysłem. Po raz pierwszy rząd rozważał ich wprowadzenie już w 2010 r., a pilotażowy program miał powstać w latach 2012-13. Jednak pomimo dofinansowania z Unii europejskiej program nie wystartował. Tym razem musi się udać, bo w przypadku kolejnej porażki trzeba będzie zwrócić do unijnej kasy wielomilionowe dotacje.