Stare papierowe recepty zostaną zastąpione przez elektroniczne e-recepty.
Stare papierowe recepty zostaną zastąpione przez elektroniczne e-recepty. Cezary Aszkiełowicz / Agencja Gazeta
Reklama.
Jak informuje „Dziennik Gazeta Prawna”, jeszcze w tym roku ruszy pilotażowy program e-recept. Oznacza to, że powoli zaczną znikać dobrze znane nam od lat recepty papierowe, a my będziemy musieli przyzwyczaić się do recept wystawianych drogą elektroniczną. Jak przekonywał w rozmowie z dziennikiem wiceminister Janusz Cieszyński, będzie to spore ułatwienie dla wszystkich.
Oszczędność czasu lekarza i pacjenta
Przede wszystkim lekarz zaoszczędzi do pół godziny dziennie na wypisywaniu recept, uważa wiceminister. Różnicę mają zauważyć też pacjenci, którzy nie będą już odsyłani z aptek ze względu na błędy w wystawionej recepcie, czy też koszmarne czasem pismo lekarza, które pozostawiało sporo wątpliwości co do przepisanego specyfiku, czy też dawki, w której ma zostać wydany.
Jednak najważniejszą zmianą, którą mają odczuć przede wszystkim pacjenci jest to, że zgodnie z nowymi przepisami nie będą oni nawet musieli iść do lekarza. E-receptę będzie można bowiem wystawić po konsultacji telefonicznej. Konsultacje takie już są możliwe i zgodnie z prawem mogą być już przynajmniej częściowo refundowane przez NFZ. Jednak, jak czytamy w dzienniku, nie są zbyt popularne.
Jak zrealizujesz e-receptę?
Dalej ma być równie prosto. Po wystawieniu e-recepty pacjent dostanie SMS ze specjalnym kodem kreskowym (będzie go można również wydrukować). Następnie kod zostanie zeskanowany przez aptekarz i na tej podstawie zostaną wydane nam leki.
Będzie też inny sposób na wykupienie leków. Chcący skorzystać z niego pacjent będzie musiał podać w aptece specjalny PIN i wylegitymować się dowodem osobistym. Farmaceuta otrzyma w ten sposób dostęp do wszystkich niezrealizowanych jeszcze recept. Sposób ten będzie jednak wymagał założenia specjalnego Internetowego Konta Pacjenta i zezwolić na dostęp do niego aptekarzowi.
Druga szansa na e-recepty
E-recepty nie są nowym pomysłem. Po raz pierwszy rząd rozważał ich wprowadzenie już w 2010 r., a pilotażowy program miał powstać w latach 2012-13. Jednak pomimo dofinansowania z Unii europejskiej program nie wystartował. Tym razem musi się udać, bo w przypadku kolejnej porażki trzeba będzie zwrócić do unijnej kasy wielomilionowe dotacje.