Kiedy tydzień temu informowaliśmy o piśmie, które lotem błyskawicy obiegło sieć, a zawierało informacje o wydatkach NBP poświęconych na kampanię „Uważaj na kryptowaluty”, nie przypuszczaliśmy, że kilka dni później o działaniach banku dowie się cały świat.
Pierwszym naszym krokiem był kontakt z NBP, żeby zweryfikować prawdziwość pisma, którego zdjęcie krążyło w sieci. Z oficjalnej odpowiedzi dowiedzieliśmy się, że kampania "Uważaj na kryptowaluty" związana jest z "konstytucyjnymi i ustawowymi zadaniami polegającymi m.in. na trosce o wartość polskiego pieniądza oraz stabilność polskiego systemu finansowego".
Dodatkowo poinformowano nas, że "NBP nie jest przeciwny rozwojowi technologii blockchain oraz jej wykorzystaniu, ale zastosowanie tej technologii na rynku finansowym musi być tak samo bezpieczne i sprawdzone, jak ma to miejsce w przypadku innych technologii".
Świat się śmieje z NBP
Sprawa ma ciąg dalszy. I to międzynarodowy. O działaniach NBP zaczęły pisać również zagraniczne serwisy internetowe związane z tematyką kryptowalut. Nie są to może najbardziej prestiżowe i największe światowe media, ale i tak ton tych tekstów nie jest powodem do radości.
„Rynkowa manipulacja: Narodowy Bank Polski potajemnie opłacał youtuberów, by zniechęcali ludzi do kryptowalut” – możemy przeczytać w serwisie „Coinivore”. Dalej w artykule padają porównania do słów Jamiego Dimona, szefa JP Morgan, który konsekwentnie nazywał bitcoina oszustwem, co doprowadziło go do kłopotów, ponieważ został w Szwecji oskarżony o manipulacje.
„Narodowy Bank Polski potajemnie opłaca propagandowe filmy przeciwko kryptowalutom” – informuje „Cointelegraph”. Powołują się przy tym na polskie źródło informacji – portal „Money.pl”.
„Narodowy Bank Polski w tajemnicy opłacał YouTuberów w celu zniesławienia kryptowalut” – taki nagłówek znajdziemy z kolei na portalu „Trustnodes”. Przy nim warto się zatrzymać, bo w samym artykule jest mowa o tym, że podobno Polacy często są pozbawieni dostępu do informacji w języku angielskim i mogą być szczególnie podatni na taką propagandę. Dalej jest już tylko gorzej. Autor sugeruje wręcz, że przez takie działania NBP możemy być jednym z najbardziej zacofanych technologicznie krajów w Europie Wschodniej.