Największy biznes technologiczny w Niemczech to Deustche Post DHL. Przynajmniej tak twierdzi prezes firmy, Frank Appel. Niemieccy listonosze jeżdżą elektrycznymi autami, które poczta zbudowała własnymi siłami, czekają na roboty, które będą im nosić torby, używają okularów do rozszerzonej rzeczywistości. A firma zarabia na czysto miliardy euro.
Wygląda jak typowy niemiecki prezes. 56 lat życia, widoczne na twarzy. Wysoki, szczupły, delikatnie jowialny. Kiedy zaczyna mówić, wychodzi z niego biznesowy twardziel. Ten facet jest po prostu zawzięty.
Zarządzanie wielką firmą
Od 2008 roku kieruje niemieckim narodowym urzędem pocztowym – Deutsche Post DHL. Ma pod sobą 522 tysiące ludzi. Dla porównania Poczta Polska zatrudnia ok. 70 tys. osób. Populacja Niemiec to ok. 83 mln ludzi – dwa razy więcej, niż Polski, ale musimy wziąć pod uwagę, że Deutsche Post to firma międzynarodowa i obsługuje nie tylko rynek naszych zachodnich sąsiadów.
Najbardziej fascynujące w Appelu jest to, że kompletnie nie przyjmuje do wiadomości, że kieruje państwowym molochem. Zarządza nim tak, jak prywatną firmą, ale – co może brzmieć kuriozalnie – bez oglądania się na wynik finansowy.
– Tak naprawdę jesteśmy największym w Niemczech biznesem technologicznym – mówi bez ogródek.
Frank Appel właśnie chwali się nowym projektem Deustche Post. Niemiecka poczta sama zbudowała sobie flotę samochodów elektrycznych. Nie kupiła – zaprojektowała i wyprodukowała. Zrobiła to w kooperacji z Boschem, który dostarczył odpowiednie technologie.
– Dlaczego? Bo żadna firma motoryzacyjna nie była zainteresowana projektowaniem i budową samochodu, który wygląda niezbyt ciekawie, rozpędza się maksymalnie do 100 km/h, jest dostępny w trzech kolorach i nie ma klimatyzacji – mówi bez ogródek.
Deutsche Post DHL Group ma teraz 5000 StreetScooterów – tak nazywają się auta listonoszy. Przejechały do tej pory około 13 milionów kilometrów i to w trudnych warunkach. Pojazdy elektryczne muszą się zatrzymywać i ruszać ponad 300 razy dziennie przez ponad 300 dni w roku. Koszty ich eksploatacji są 60 do 80 procent niższe niż w przypadku podobnych konwencjonalnych pojazdów. A poza tym poczta zredukowała roczną emisję CO2 o ponad 16 000 ton.
Wyniki finansowe
Appel z wykształcenia jest… neurobiologiem. Dorastał w powojennych Niemczech. To ponoć wywarło olbrzymi wpływ na jego postrzeganie świata. Uważał, że coś złego stało się z mózgami ludzi, którzy doprowadzili do zła. I do dziś stara się zrozumieć ludzi i pobudki, które kierują ich wyborami.
Ze świata nauki Appel trafił do biznesu. Gdy pracował dla międzynarodowej firmy doradczej McKinsey, doradzał m.in. niemieckiej poczcie. Robił to tak dobrze, ze zaproponowano mu posadę prezesa. Objął ją w 2008 roku, obecny kontrakt ma do roku 2022.
Prezes Deutsche Post DHL wychodzi z założenia, że ludzie czują miłość, nadzieję i cel. Są to trzy potrzeby, które – jak twierdzi – stara się realizować.
Jego logika może wydawać się pokrętna. Zdaniem Appela to nie potrzeba wzrostu napędza ludzi do działania. Szeregowy pracownik ma w nosie to, czy poczta zwiększy przychody. On chce realizować siebie i ma swoje sprawy. Ale to dzięki realizacji jego mikropotrzeb – w skali całej firmy – niemiecka poczta rośnie w siłę. Przy okazji notując coraz lepsze wyniki finansowe.
Pod wodzą Appela niemiecka poczta robi rzeczy niezwykle innowacyjne. Prezes postawił przed sobą i firmą kilka celów. Pierwszym są finanse – dzięki jego filozofii w ciągu 6 lat poczta zanotowała wzrost obrotów z 53 mld euro w 2011 roku do 60 mld w 2017. Marża w tym okresie wzrosła dwukrotnie, z 2,8 do 6,2 proc. A zysk? W 2015 roku wyniósł on 1,5 mld euro, w 2016 już 2,6 mld.
Poczta Polska w 2016 roku miała 66 mln złotych straty, 2017 zakończyła prawdopodobnie kilkumilionowym zyskiem przy obrotach w wysokości 5,5 mld złotych. Pod wodzą Appela niemiecka poczta bada również satysfakcję pracowników. Trzy czwarte z nich jest zadowolonych ze swojej pracy. W Polsce wyniki prawdopodobnie byłyby zgoła inne.
A Deusche Post bardzo na serio pracuje też nad celami środowiskowymi, mierzonymi wskaźnikiem wydajności węglowej. Dlatego też zbudowała swoją własną flotę pojazdów elektrycznych. Celem jest zmniejszenie emisji związanych z logistyką DHL do zera do 2050 roku.
Auto dla listonosza
– Najlepiej znamy nasze potrzeby i nie obchodzi nas to, że auto wygląda tak, jak wygląda, nie jest szybkie i nie ma klimatyzacji. I wiemy też, że potrzebujemy ich 5 tysięcy – mówił Appel na niedawnej konferencji Bosch Connected World. To właśnie Bosch dostarcza komponenty do budowy elektrycznych aut. Appel tłumaczy, że średnia prędkość poruszania się listonosza to 6 km na godzinę, więc auto nie musi być szybkie. Musi być ekonomiczne.
Na wyposażenie niemieckich listonoszy trafiają też Postboty – samobieżne roboty, podążające za doręczycielem. To taka skrzynka na kółkach, jadąca w ślad za nim. Listonosz nie musi więc dźwigać torby, robi to za niego robot.
Pracownicy sortowni przesyłek korzystają z okularów z rzeczywistością rozszerzoną. Kamera podąża za ich wzrokiem, podpowiada na co patrzą i czego powinni szukać.
– Dzięki temu wydajność pracowników w sortowni zwiększyła się o 15 procent – mówi Appel. Dodaje, że firma ma własne laboratorium do obróbki danych i program przeznaczony dla obiecujących start-upów, które mogą uczynić niemiecką pocztę jeszcze bardziej zaawansowaną technologicznie.