Władze Olsztyna uznały, że oferta tureckiej firmy Durmazlar na dostawę tramwajów jest zgodna z ich oczekiwaniami. Do przetargu nie zgłosił się żaden inny chętny, co de facto oznacza, że poznaliśmy zwycięzcę. Mieszkańcy nie ukrywają jednak swoich obaw – dostawca do tej pory nie produkował tramwajów na rynki Unii Europejskiej.
Zamówienie dotyczy 12 tramwajów. Durmazlar zażądał za nie ok. 108 mln złotych w wersji podstawowej i 206 mln – w rozszerzonej. Budżet miasta w tym pierwszym wariancie wynosił 110,7 mln złotych, co oznacza, że oferta zmieściła się w wymogach cenowych.
Dlaczego Durmazlar wygrał?
Turecka spółka nie miała żadnych konkurentów. Pesa, Siemens, Solaris i Stadler przysłały pisma o nieprzystąpieniu do przetargu. Miejscowych radnych martwi w tym kontekście szczególnie nieobecność polskich dostawców. – Dotacja w wysokości 30 mln zł, której udzielił rząd miastu Olsztyn, najprawdopodobniej trafi do tureckiej kieszeni. Czy to jest właściwe, prozwojowe dla naszego kraju rozwiązanie? Nie jestem do końca przekonany – pytał Dariusz Rudnik z PiS-u.
Innego rodzaju obawy demonstruje Marcin Bobiński,który prowadzi bloga Olsztyńskietramwaje.pl. Ekspert zauważył, że Durmazlar nigdy nie dostarczał tramwajów na rynki poza Turcją, a tam przepisy dotyczącego wymogów technicznych nie są tak wyśrubowane, jak na terenie Unii Europejskiej. Firma nie ma też w Polsce swojego przedstawicielstwa – w przypadku awarii czas sprowadzenia części zamiennych może okazać się więc bardzo długi.
Bobiński brak udziału polskich firm w przetargu tłumaczy tym, że producenci "przechodzą obecnie fazę niesamowitej prosperity, pozdobywali gigantyczne zamówienia dla polskich miast, więc przetargi na stosunkowo niewielką liczbę wozów jak ten olsztyński nie cieszą się powodzeniem". Szczególnie, że jak zauważa, musiałyby zainwestować w zindywidualizowane rozwiązania.