Związek Nauczycielstwa Polskiego wyliczył, co oznaczają podwyżki obiecane pedagogom przez minister Zalewską. Wynik nie napawa optymizmem – spora grupa nauczycieli będzie teraz zarabiała mniej, niż wynosi w Polsce pensja minimalna. Jak to możliwe?
ZNP przypomina, że podwyżkę pensji okupiono przede wszystkim likwidacją przywilejów należnych pedagogom. Na przykład ścieżka awansu została wydłużona z 10 do 15 lat, młodsi nauczyciele będą więc przez dłuższy okres zarabiać stosunkowo niewiele.
Nauczycielscy związkowcy nie cieszą się też z obiecanej im przez minister Annę Zalewską podwyżki. W tym roku teoretycznie dostaną pierwszą transzę (łącznie będzie to 15,8 proc. w ciągu trzech lat).
Nauczyciele napisali list otwarty do szefowej MEN. Przypominają, że podwyżkę dostaną dopiero z kwietniową pensją, więc wyniesie ona de facto 3,75 proc. rocznie. A po uwzględnieniu inflacji – jedynie 1,45 proc. Dodają też, że zgodnie z prawem powinni dostać wyrównanie od 1 stycznia, ale MEN nie chce o tym słyszeć.
Na dodatek ZNP zauważa, że „stawki wynagrodzenia minimalnego dla nauczyciela stażysty (1877 zł) i dla nauczyciela kontraktowego (1923 zł)” są odpowiednio o „223 zł i 177 zł niższe od kwoty minimalnego wynagrodzenia za pracę w roku 2017."