Tomasz Kamiński / Agencja Gazeta
Reklama.
O tym, że nie jest tak różowo jak mogłoby się wydawać przekonuje niedawne badanie przeprowadzone przez platformę TakeTask. Wynika z niego, że pozytywnie o zakazie wypowiada się nieco ponad połowa pracowników (dokładnie 56 proc.). W przypadku bezdzietnych ta statystka była jeszcze mniej przychylna. Za ustawowym zakazem opowiedziało się tylko 38 proc.
Dlaczego? Opowiedzieć o tym mogą na przykład pracownicy jednej z Biedronek w Elblągu. Tam załoga musiała stawić się w sklepie już kilka minut po północy. Wcześniej zapewne kasjerzy postanowili zaczerpnąć kilka godzin snu, co oznacza, że wolna niedziela stała się dla nich de facto wyłącznie wolnym porankiem.
logo
Kuba Ociepa/Agencja Gazeta
– Dla mnie to oczywista głupota, przygotowanie sklepu zajmuje około 2 godzin, nie rozumiem dlaczego ściągani jesteśmy w środku nocy, jakbyśmy nie mogli przyjść te dwie godziny wcześniej w poniedziałek – opowiadał portalowi "Express Elbląg" anonimowy pracownik. Zapytaliśmy przedstawicieli Biedronki o nowe zasady pracy w elbląskim lokalu.
- Rozwiązanie było jedną z rozważanych i sprawdzanych przez nas możliwości, jednak nie zdecydowaliśmy się na jego wprowadzenie w ramach całej sieci. W większości naszych sklepów rozpoczęcie zmiany o godz. 5 nad ranem w poniedziałek wystarcza do tego, aby pracownicy w pełni przygotowali sklep do ponownego otwarcia, tak by spełniał on oczekiwania zakupowe naszych klientów. Bo w całym procesie kluczowi są właśnie klienci, oczekujący dostępu do świeżych towarów na półkach oraz sprawnej obsługi kasowej - czytamy w komunikacie przysłanym przez Biuro Prasowe Jeronimo Martins Polska.
Ale nawet i bez nocnych zmian grafiki większości pracowników dyskontów zostały wywrócone do góry nogami.
Dłuższe godziny pracy
Lidl postanowił wydłużyć godziny pracy w piątki i soboty do 22 (wcześniej do 21), część Biedronek uznała, że w te dni popracować można nawet i do 23. Nad takimi samymi zmianami zastanawia się Carrefour. Auchan rozciągnął natomiast godziny otwarcia od 7 do 23 (wcześniej 8-22).
Tama frustracji została jednak przerwana dopiero po zakończeniu pierwszej niedzieli wolnej od handlu. - Przed wprowadzeniem zakazu handlu miałam bez niczyjej łaski minimum jeden weekend w miesiącu wolny. Teraz nie mam żadnego. Po wejściu w życie ustawy o niedzielach wolnych od handlu we wszystkie piątki, soboty i poniedziałki w sklepie ma się stawiać cała załoga, wszyscy. Tym samym o wolnym weekendzie mogę zapomnieć –piekliła się w liście do "Sądeczanina" jedna z pracownic.
logo
Maciej Kuroń/Agencja Gazeta
– Pracodawcy chcą w ten sposób zniechęcić swoich pracowników do wolnych niedziel – opowiada INN:Poland Piotr Adamczak, przewodniczący NSZZ „Solidarność” w Biedronce. Związkowiec mówi, że w niedziele dostał mnóstwo telefonów od zadowolonych pracowników Biedronek z całej Polski. Podkreśla, że problemem nie jest sam fakt wprowadzenia nowego prawa, a raczej sposób w jaki do jego egzekwowania przygotowali się właściciele sklepów.
Adamczak opowiada, że sieć nie chce słuchać pracowników. W Białymstoku, który nie jest przecież metropolią, Biedronka wprowadziła całodobowe oddziały. – Prościej byłoby mi to zrozumieć, gdyby na taki krok zdecydowano się w Warszawie, ale w stolicy akurat nikt na to nie wpadł – dodaje Adamczak. Czas przyznał mu zresztą rację – jeden z trzech sklepów wrócił niedawno do starych godzin funkcjonowania.
Kto nie będzie pracował w niedziele?
Niedługo może być jeszcze ciekawiej, bo szef Solidarności Piotr Duda rzucił, że zakaz handlu mógłby objąć również kolejne grupy zawodowe. Ten pomysł nie przypadł do gustu przede wszystkim osobom pracującym w gastronomii. – Przecież to jest nierealne. Każdy dzień to są potężne straty dla właściciela i dla nas. Nie zarobi kuchnia, nie zarobimy my – skarżył nam się jeden z kelnerów.