Polski kościół z lubością zbiera dane osobowe Polaków i nie chce ich kasować ze swoich baz, nawet po dokonaniu aktu apostazji. Nowe unijne rozporządzenie, które należy wdrożyć do maja 2018 roku, może go jednak do tego zmusić.
O RODO, czyli unijnym rozporządzeniu dotyczącym ochrony danych osobowych mówi się przede wszystkim w kontekście polskich przedsiębiorstw. Do nowych wymogów będą się jednak musiały dostosować także kościoły i związki wyznaniowe. W tym również – kościół katolicki.
Kościelne archiwa gromadzą dzisiaj multum informacji na temat przeciętnego Kowalskiego. Możemy tam znaleźć m.in. dane adresowe, numery telefonów, dane dot. sytuacji materialnej i tego, czy chodzimy do kościoła. O tym, jakie szkody może spowodować wyciek poufnych informacji można się było przekonać np. podczas ostatniego kryzysu związanego z Facebookiem.
Co nakazuje RODO?
Dlatego RODO nakłada na podmioty administrujące danymi obowiązek stosowania odpowiednich procedur, które mają zabezpieczyć nasze dane osobowe i stworzenie stanowisk, dla osób, które będą czuwały nad procesem przetwarzania informacji. Z punktu widzenia konsumentów ciekawe jest za to wprowadzenie prawa do bycia zapomnianym, wzmocnione prawo wglądu w dane, które gromadzą o nas firmy, czy rozszerzone prawo sprzeciwu wobec ich wykorzystywania. Za niedostosowanie się do nowych wymogów GIODO będzie mógł nałożyć do 20 mln euro kary.
Dr Paweł Litwiński z kancelarii prawnej Barta Litwiński w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” podkreśla, że kościół może uniknąć podporządkowywania się przepisom RODO jeżeli wcześniej przyjmie własne przepisy, które będą zgodne z nowym rozporządzeniem.
Duchowni stworzyli więc naprędce „dekret ogólny Konferencji Episkopatu Polski w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych w Kościele katolickim”. Dokument przewiduje np. stworzenie kościelnego GIODO, niezależnego od świeckich urzędników.
Sęk w tym, że art. 91 rozporządzenia mówi o tym, że ze wspomnianego wyjątku można było skorzystać przed uchwaleniem nowych przepisów tj. przed 2016 rokiem. - Tworząc w ostatniej chwili pseudourząd kościelnego inspektora ochrony, danych próbuje mydlić wszystkim oczy i pokazać, że odrobił lekcję. To jawna próba wyszarpania kawałka suwerenności państwa. Ten dekret ma pozwolić Kościołowi zachować niezależność od prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych – komentuje w „GW” Maciej Psyk, twórca portalu Wystap.pl.