
Reklama.
Mirosław K. wabił zagranicznych pracowników obietnicą zarobków w wysokości 8-9 zł za godzinę. W rzeczywistości wypłacał im 800 złotych za miesiąc pracy. I to pracy ponad siły – nie 160 godzin, jak w normalnej firmie, ale po 350 godzin miesięcznie.
Mirosław K. i jego pomocnicy szukali osób w trudnej sytuacji materialnej i bez znajomości obowiązującego w Polsce prawa. Stosowali też przemoc psychiczną.
Restauratorzy bez winy
Swoich pracowników dostarczali do 10 znanych warszawskich restauracji. Prokuratura uważa, że ich szefowie najprawdopodobniej nie mieli pojęcia, że w rzeczywistości pracują u nich współcześni niewolnicy. Część z nich po poznaniu prawdy, zatrudniła tych pracowników bezpośrednio, dając im normalne umowy.
Swoich pracowników dostarczali do 10 znanych warszawskich restauracji. Prokuratura uważa, że ich szefowie najprawdopodobniej nie mieli pojęcia, że w rzeczywistości pracują u nich współcześni niewolnicy. Część z nich po poznaniu prawdy, zatrudniła tych pracowników bezpośrednio, dając im normalne umowy.
Na ślad działalności Mirosława K. i jego pomocnika, wykorzystujących Ukraińców i Białorusinów wpadła straż graniczna i prokuratura. Jak pisze Rzeczpospolita, są już oskarżeni, m.in. o handel ludźmi i doprowadzenie do podpisania dokumentów uzależniających ekonomicznie pokrzywdzonych od oskarżonych.