Polska Grupa Zbrojeniowa bardzo chciała, by Polska kupiła system obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej Patriot. Tak bardzo, że sięgnęła po usługi amerykańskich lobbystów, pracujących m.in. dla jego producenta i płaci im grube pieniądze. – Skandal i marnotrawstwo pieniędzy – mówią eksperci.
Amerykański portal The Daily Beast ujawnia kulisy zakupu przez Polskę systemu obrony Patriot. Okazało się, że państwowy koncern Polska Grupa Zbrojeniowa wynajął w Stanach lobbystów, którzy mieli pomóc w finalizacji transakcji. Sęk w tym, że firma BGR, po której usługi sięgnęła Grupa, pracuje też dla koncerny Raytheon, czyli producenta systemów Patriot.
W tej sprawie pojawia się kilka wątków. Specjaliści przyznają, że wynajmowanie lobbystów przez stronę kupującą jest czymś niecodziennym. Przede wszystkim to producentowi i sprzedawcy powinno zależeć na finalizacji transakcji. Sięganie po usługi lobbystów, by coś kupić jest więc co najmniej dziwne. Po drugie nie wynajmuje się firmy, która pracuje dla strony sprzedającej – bo nawet przy zachowaniu przez nią pełnej etyki i profesjonalizmu – sprawa i tak wygląda bardzo podejrzanie.
3 mln zł wydane, efekty mizerne
PGZ kontrolowana przez Ministerstwo Obrony Narodowej, płaci lobbystom 70 tys. dolarów miesięcznie oraz pokrywa wszelkie wydatki na loty, przejazdy i posiłki. Umowa (jej treść jest publicznie dostępna) została zawarta w listopadzie 2017 roku i jest ważna przez rok. PGZ zapłaci więc minimum 2,85 mln złotych za usługi, których wartość jest co najmniej wątpliwa.
Polski koncern zdecydował się zapłacić za pomoc w negocjacjach dotyczących sprzedaży Polsce komponentów do systemów Wisła i Homar. Pierwszy ma zapewniać obronę przeciwpowietrzną a jego filarem mają być rakiety Patriot od Raytheona. Homar jest systemem artyleryjskim, budowanym w oparciu o sprzęt firmy Lockheed Martin. Negocjacje dotyczące ich zakupu toczą się odpowiednio od roku 2015 i 2014. Trudno powiedzieć dlaczego PGZ zdecydowała się wynająć lobbystów już na samym finiszu rozmów.
Sama podpisana w marcu 2018 roku umowa też jest przedmiotem kontrowersji. W porównaniu do innych krajów Polska zapłaci bardzo wysoką cenę – 4,75 mld dolarów (16 mld złotych) za dwie baterie rakiet. Wcześniej MON obiecywał 8 baterii za 30 mld zł. Wątpliwości budzi też niska wartość tzw. offsetu – jedynie 200 mln dolarów.