Aż trudno uwierzyć, że w XXI wieku ktoś mógł wymyślić powoływanie jasnowidzów na biegłych sądowych. Dobrze, że ten pomysł upadł, bo żaden z nich nigdy nie pomógł rozwiązać sprawy – takiego zdania jest wybitny kryminolog, prof. Tadeusz Tomaszewski.
Kierownik Katedry Kryminalistyki na Wydziale Prawa i Administracji UW w wywiadzie dla Gazety Prawnej, podkreśla, że nie jest mu znany ani jeden przypadek, gdy jasnowidz rozwiązał skomplikowaną sprawę kryminalną.
Prof. Tomaszewski podkreśla, że policja nie powinna korzystać z usług takich osób, bo są one po prostu przedsiębiorcami, dbającymi o swój biznes. Właśnie tym tłumaczy pogłoski o rzekomej skuteczności ich działań.
– Kilkanaście lat temu to samo pytanie zadała sobie Komenda Główna Policji i przeprowadziła analizę wybranych spraw. Odpowiedź była prozaiczna: można to wytłumaczyć błędem statystycznym. Jeśli wskazówki jasnowidza okażą się pomocne w dwóch sprawach na sto, zapewne o tych dwóch sprawach zrobi się głośno. Zadbają o to sami jasnowidze, chwaląc się swoimi sukcesami – mówi Tomaszewski.
Twierdzi, że jeszcze nie zdarzyło się, by jasnowidz rozwiązał sprawę albo informacje przez niego przekazywane okazały się naprawdę pomocne w śledztwie. Podkreśla, że większość z nich jest na tyle niejasna i ogólnikowa, że po czasem da się je dopasować do rzeczywistej sytuacji. Gdy na przykład osoba zaginiona mieszka w pobliżu dużego lasu, to wskazówka, że trzeba jej w tym właśnie lesie szukać jest naturalna.
Dodaje, że nie dziwi go fakt, iż część policjantów może wierzyć w skuteczność jasnowidzów. Uważa, że skoro wierzy w nie część społeczeństwa, to naturalne jest, iż wśród nich znajdzie się i nieduża grupa policjantów.