To już pewne – pracownicy LOT-u, największego polskiego przewoźnika lotniczego, będą strajkować. Zacznie się już 1 maja, niewykluczone, że wszystkie loty zostaną odwołane. Na pewno będzie bardzo dużo utrudnień. To zły początek majówki dla osób planujących lotnicze wycieczki i spędzenie czasu z rodziną.
Przez ostatni miesiąc w liniach LOT trwało referendum prowadzone wśród etatowych pracowników firmy. Mieli oni zdecydować o tym, czy ostatecznie chcą zorganizować strajk. Głosowało ponad 50 proc. pracowników, z których zdecydowana większość (91 proc.) poparła strajk.
Jak informuje dziennikarz Jacek Prusinowski, strajk będzie trwał do odwołania, a niewykluczone, że pierwszego maja zostaną odwołane wszystkie loty. Strajkować będą piloci oraz personel pokładowy.
Prawdopodobnie pojawią się w pracy, ale nigdzie nie polecą. Sytuacja dotyczy ponad 1600 osób. W liniach LOT wiele osób pracuje na tzw. samozatrudnieniu i oni akurat nie mają możliwości strajkowania. Kierownictwo teoretycznie może tak ułożyć plan pracy, by spróbować zmniejszyć skutki strajku – choć będzie to niezwykle trudne.
Żądania pilotów i personelu
Pracownicy LOT alarmują, że mniej więcej połowa ich pensji jest uzależniona od systemu premii i dodatków. Czyli w jednym miesiącu mogą zarobić zupełnie inne pieniądze niż w innym. Chcą po prostu stabilizacji warunków płacowych. Żądają przywrócenia regulaminu wynagrodzeń, który obowiązywał w 2010 roku. Wtedy spółka była w bardzo trudnej sytuacji finansowej i obcięła pensje. LOT wyszedł na prostą, kupuje nowe samoloty, ale pracownicy dalej mają „kryzysowy” regulamin płac.
Smaczku sprawie dodaje fakt, że sukces finansowy LOT-u jest przestawiany jako zasługa rządów "dobrej zmiany".