Na rozbieranej sesji do gazety kobieta może zarobić niemałe pieniądze. Stawki są jednak różne. Ostateczna kwota zależy od kilku czynników - czy dziewczyna pozuje do pojedynczego zdjęcia, czy może całej sesji, ile egzemplarzy magazynu zostanie sprzedanych (wtedy można wytargować jakiś procent) oraz czy jest się tak zwanym nołnejmem, czy osobą znaną. Te ostatnie mogą zainkasować całkiem sporo.
Justyna Żyła w ostatnim czasie stała się szerzej znana dzięki swoim dramatycznym wpisom na Instagramie. Oskarżała w nich o zdradę swojego słynnego męża, jednego z najlepszych polskich skoczków narciarskich, Piotra Żyłę. Na fali sławy kobieta postanowiła wykorzystać chwilę i zarobić kilka złotych pozując do „Playboya”.
Ile można zarobić na sesji do Playboya? Ile pieniędzy można dostać za zrzucenie ubrania, czyli czynność, którą większość z nas wykonuje codziennie za darmo przed prysznicem?
W Polsce kwoty nie są zawrotne. Nieznana nikomu dziewczyna za pojedyncze zdjęcie może dostać 3 tys. zł. Cała sesja to zarobek w wysokości 7-8 tys. zł., ale najbardziej dochodowe jest miejsce na okładce i rozkładówce - tu można ugrać nawet 10 tys. zł.
W przypadku celebrytek w grę wchodzą nieco większe pieniądze. Oczywiście prawie żadna z gwiazd nie dzieli się informacją o swoim zarobku, a większość kwot, które można znaleźć przeszukując czeluście internetu, najczęściej podawana jest nieoficjalnie.
Jedno jest pewne - im większa gwiazda, tym magazyn jest w stanie zapłacić więcej. I tak Izabela Janachowska za okładkę „Playboya” w 2011 r. dostała 50 tys. zł., Natalia Siwiec za sesję w tym samym magazynie zainkasowała 100 tys. zł., jednak absolutną rekordzistką została Edyta Górniak, której „Playboy” zapłacił 400 tys. zł. Co ciekawe, niektóre gwiazdy zrzucają ubranie całkowicie za darmo, jak zrobiła to Agnieszka Radwańska w prestiżowym wydaniu „ESPN Body Issue”.
Jak podaje Se.pl, Justyna Żyła za rozbieraną sesję otrzymała 40 tys. zł. To już całkiem niezła sumka, za którą będzie w stanie wykarmić swoje dzieci. Jak żona skoczka pisała na swoim Instagramie, wygranym przez ich ojca pucharem się nie najedzą, bo nie gustują w szkle.