
REKLAMA
Pan Cezary oceniając restaurację La Tomatina napisał, że stosuje ona praktykę doliczania do rachunku 10 proc. za obsługę klientom, którzy posługują się anglojęzyczną wersją menu.
Zagraniczniacy płacą więcej
– Goście z Anglii, którzy siedzieli przy stoliku obok zostali potraktowani dodatkowym "10 proc.", a ja jako osoba lokalna nie. Na moją prośbę o wyjaśnienie kelner powiedział że jest to u nich standardem, że "zagraniczniacy" płacą więcej. Zgłupiałem! – pisze mężczyzna. Na koniec swojego długiego wpisu poprosił o odniesienie się do sprawy przez właściciela. Od 14. maja nie dostał jednak żadnej odpowiedzi.
– Goście z Anglii, którzy siedzieli przy stoliku obok zostali potraktowani dodatkowym "10 proc.", a ja jako osoba lokalna nie. Na moją prośbę o wyjaśnienie kelner powiedział że jest to u nich standardem, że "zagraniczniacy" płacą więcej. Zgłupiałem! – pisze mężczyzna. Na koniec swojego długiego wpisu poprosił o odniesienie się do sprawy przez właściciela. Od 14. maja nie dostał jednak żadnej odpowiedzi.
O tym, że takie działanie rzeczywiście jest niezgodne z prawem przekonany jest również dr Krzysztof Śmiszek z Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego. – Wyższe ceny dla obcokrajowców są absolutnie niezgodne z prawem Unii Europejskiej. Ustawa antydyskryminacyjna zabrania różnicowania klientów, także w usługach gastronoicznych, ze względu na rasę, pochodzenie etniczne, płeć, ale też narodowość. W tej restauracji mamy do czynienia z klasycznym przypadkiem dyskryminacji – zauważył ekspert w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”.
Napisaliśmy do restauracji La Tomatina z prośbą o komentarz do zarzutów klienta. – Nie stosujemy takich praktyk w naszej restauracji, informacja jest nieprawdziwa – twierdzi właściciel lokalu Michał Wiśniewski.