Kukiz'15 zapowiedział, że chce złożyć w Sejmie projekt ustawy znoszącej opłatę paliwową. Posłowie partii podkreślają, że na opłaty związane z transportem Polacy wydają znaczną część domowego budżetu.
- Chcemy obniżać, a nie podwyższać ceny paliw – ogłosił w trakcie brefingu wicemarszałek Sejmu Stanisław Tyszka. Według posła Kukiz'15, dzięki likwidacji opłaty paliwowej cena benzyny spadnie o 13 gr na litrze, a oleju napędowego – o 29 groszy.
Taka decyzja negatywnie odbiłaby się na budżecie. Według wicemarszałka, państwo straciłoby na zniesieniu opłaty paliwowej 6 mld złotych. - Natomiast to wpłynęłoby na radykalne zmniejszenie szarej strefy i na zwiększony popyt na paliwa. W związku z tym liczymy na to, że budżet w ogóle by nie ucierpiał, a jeżeli by ucierpiał to rząd poprzez uszczelnienie VAT-u ma dużo wyższe dochody i byłby w stanie rekompensować sobie te spadki dochodów - podkreślił.
Zdaniem Tyszki, tempo wzrostu cen paliw jest zastraszające. Polityk zauważył, że w najbliższej przyszłości uchwalona może zostać również opłata emisyjna, która może dodatkowo podbić ceny paliw o kolejne 10 groszy na litrze. W tym wypadku nie jest to jednak przesądzone, bo państwowe koncerny deklarują, że nowe opłaty wezmą na siebie. O tym, że PiS planuje przeforsować tę ustawę za plecami obywateli przekonywał niedawno lider ugrupowania Paweł Kukiz.
Od czego zależą ceny paliw?
W ostatnim czasie ceny benzyny przekroczyły psychologiczną barierę 5 zł. Poza podatkami, które stanowią ponad połowę końcowej ceny, składa się na nią jednak kilka innych czynników. Dużą rolę odgrywa w tym rosnąca cena ropy na światowych rynkach (co jest wynikiem porozumienia Rosji z OPEC w sprawie obniżenia produkcji), swoje znaczenie ma również słabnący kurs złotówki.