Atari i Commodore powracają - na trzy dni do Warszawy. Fani retro gier będą wniebowzięci
Karolina Pałys
29 maja 2018, 09:32·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 29 maja 2018, 09:32
Robert Łapiński należy do pokolenia, które dorastało w rytm kliknięć joysticka, zaciekłego bębnienia w klawisze konsoli i charakterystycznych cyber-dżingli, oznaczających przejście do kolejnej rundy. Wychodząc ze słusznego, jak się okazało, założenia, że osób, które z łezką nostalgii w oku wspominają swój pierwszy model Atari jest więcej, postanowił zorganizować im festiwal. Dzisiaj, festiwal Pixel Heaven - jedna z największych imprez poświęcona początkom elektronicznej rozrywki - odbędzie się już po raz 6.
Reklama.
Pomyli się jednak ten, kto myśli, że Pixel Heaven przebiega jednak w atmosferze skansenowo-wspominkowej. Festiwalowi towarzyszy impreza Pixel Awards, w której nagradzane są najlepsze produkcje niezależnych twórców gier - jak najbardziej współczesnych. W rozmowie z INN:Poland Robert Łapiński - organizator Pixel Heaven, opowiada, jak udało się połączyć przeszłość z przyszłością na jednym festiwalu.
Jak mocno trzeba być wkręconym w świat gier komputerowych, żeby dobrze bawić się na Pixel Heaven?
Jeżeli mielibyśmy stosować skalę od 0 do 10, to trzeba być wkręconym w zakresie od 0 do 10. Pixel Heaven w sposób naturalny stało się miejscem, gdzie dobrze czują się zarówno rodziny z dziećmi, jak i osoby decydujące o kształcie polskiej i światowej branży gier wideo. Atrakcji podczas wydarzenia jest bardzo dużo, w tym cała strefa „bez prądu”, gdzie można zapoznać się ze światem gier planszowych i komiksów.
Jak powstał Pixel Heaven?
To był pomysł, który narodził się na przełomie lat 2012 i 2013. Prowadzę firmę, która organizuje imprezy targowe i konferencyjne, jednocześnie dorastałem w czasach kiedy narodziła się elektroniczna rozrywka na komputerach typu ZX Spectrum, Commodore czy Atari. Postanowiłem to połączyć i w ten sposób narodził się Pixel Heaven. Co ważne – od samego początku poza klimatami „retro” imprezie towarzyszą niezależni twórcy gier wideo – przedstawiciele środowiska i rynku, który rozwija się niezwykle dynamicznie.
W tym roku Pixel Heaven odbędzie się już po raz szósty - w jaki sposób obecna edycja będzie różnić się od pierwszej?
Można powiedzieć, że wszystkim i niczym. Impreza przez te lata przekształciła się z fanowskiego zlotu do naprawdę istotnej w skali Europy imprezy dla graczy i branży gier wideo. Na przestrzeni tych lat uzyskaliśmy wsparcie m. in. ze strony miasta Warszawy, Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego czy licznych partnerów i sponsorów.
Jednocześnie impreza zachowuje klimat niezależnego festiwalu, gdzie w przyjaznej atmosferze spotykają się profesjonaliści branży i sami gracze. Od dwóch lat imprezie towarzyszy organizowana we współpracy z miastem Warszawa w Centrum Kreatywności Targowa, branżowa konferencja Pixel Connect połączona ze strefą Try My Game, gdzie niezależne studia growe mogą zaprezentować swoje projekty mediom i potencjalnym inwestorom oraz wydawcom. Co roku Pixel Heaven odwiedzają też najbardziej legendarni twórcy gier wideo z całego świata.
Jak dzisiaj radzą sobie nasze niezależne studia gier? Czy na polskie “indyki” jest zbyt za granicą?
To jest prawdziwy fenomen. Radzą sobie znakomicie. Mamy tutaj do czynienia niemal z idealnym modelem konkurencji na rynku globalnym. Sami twórcy i ja też najczęściej unikamy w ogóle definiowania z jakiego kraju pochodzi gra. W dobie dystrybucji cyfrowej nie ma to znaczenia. Ale rzeczywiście polskie gry odnoszą sukcesy artystyczne i biznesowe. Trudno znaleźć drugą taką branżę.
Do tegorocznej edycji Pixel Awards zgłoszono 129 gier. Czy wybór finałowej 17-stki był trudny?
To była rekordowa liczba zgłoszeń gier z całego świata jeżeli chodzi o imprezy tego typu w Polsce. Rywalizacja była bardzo wyrównana, ale liczne i znające branżę jury gwarantuje optymalny wybór gier nominowanych do nagród. Zarówno liczba jak i poziom produkcji rośnie z roku na rok. Jedno możemy powiedzieć na pewno: gamedev to najbardziej kreatywne środowisko współczesnego biznesu.
Co takiego mają w sobie gry z lat 80. i 90., że nadal przyciągają kolejne pokolenia? W czym tkwi ich fenomen?
To akurat jest proste. Są gry, które charakteryzują się nieśmiertelną grywalnością, a rodzice chętnie pokazują swoim dzieciom, jak wyglądała elektroniczna rozrywka przed internetem.