Podczas gdy GetBack wciąż stoi na krawędzi bankructwa, na światło dzienne wychodzą coraz to nowe fakty. Okazało się, że Kenneth Maynard, szef komitetu audytu, dostał od polskiej spółki przeszło 3 mln złotych. Tło kwota, która znacznie przekracza jego wynagrodzenie. Skąd się wzięła? Sprawę bada KNF.
„Puls Biznesu” sugeruje, że GetBack idzie na dno m.in. dlatego, że jedna z kluczowych osób mogła nie mieć interesu w ostrzeżeniu inwestorów przed niebezpieczeństwem. Według „PB” chodzi o Kennetha Maynarda, czyli „niezależnego członka rady nadzorczej” i szefa audytu. Maynard miał otrzymać ponad 3 mln złotych. Za co? To próbują ustalić właśnie przedstawiciele polskiej spółki.
Sprawie ma przyjrzeć się również KNF. Maynard nie powinien bowiem pobierać wynagrodzenia po to, co należy mu się z tytułu zasiadania w komitecie audytu. - KNF może zastosować sankcje administracyjne - kara pieniężna może być nałożona na JZP, członków zarządu lub rady nadzorczej i komitetu audytu. Informacje w tym zakresie objęte są tajemnicą zawodową - tłumaczy dziennikowi Jacek Barszczewski, rzecznik KNF.
Po ustąpieniu prezesa Konrada Kąkolewskiego to właśnie Maynard został tymczasowym prezesem zarządu. 7. maja mężczyzna niespodziewanie ustąpił jednak z funkcji prezesa i przewodniczącego rady nadzorczej.
Sytuacja GetBack jest obecnie bardzo trudna. Spółka ma problemy z wykupem obligacji i miga się od obowiązków informacyjnych. Audytorzy Deloitt podali, że firma straciła w 2017 roku około miliarda złotych.