
Reklama.
Do końca roku pozostało nam tylko 13 handlowych niedziel. W pozostałe sprzedaż w większości sklepów będzie zakazana. W zasadzie w każdy piątkowy wieczór i sobotę, które poprzedzają niedzielę z zakazem handlu, w supermarketach i dyskontach gromadzą się duże kolejki.
W najbliższe piątki i soboty może być jeszcze gorzej, bo zakupów w niedziele nie będzie można robić aż przez 3 tygodnie. Dla wielu osób weekend jest jedynym momentem, by zapełnić lodówkę i spiżarnię, poszukać mebli czy elektroniki.
W nadchodzące niedziele będą otwarte jedynie małe sklepy, prowadzone przez właścicieli oraz stacje benzynowe. To właśnie stacje są największym beneficjentem zakazu handlu – sprzedaż w tych placówkach wzrosła w kwietniu tego roku aż o 27 proc. - wynika z danych firmy Nielsen, podawanych przez TVN24BiS.pl. Kwiecień był również bardzo ciężkim zakupowo miesiącem. Aż 4 z 5 niedziel były objęte zakazem handlu.
To, czy sklepy przestrzegają zakazu, sprawdza Państwowa Inspekcja Pracy. W niehandlowe niedziele do pracy rusza ok. 900 osób. Do tej pory inspektorzy przeprowadzili 8,3 tys. kontroli, ale na gorącym uczynku złapali jedynie 7 proc. skontrolowanych sklepów.