Dzięki tej substancji kły (a w zasadzie siekacze) słoni i rogi nosorożców stają się bezużyteczne dla handlarzy. Co prawda zwierzęta wyglądają dość idiotycznie, ale chyba im to nie przeszkadza – wolą być żywe. Organizacja The Rhino Rescue zajmująca się ochroną słoni i nosorożców znalazła patent na kłusowników.
Kluczem do przetrwania zagrożonych gatunków może się okazać różowa farba. Jest ona niegroźna dla zwierząt i można ją wstrzyknąć w ząb słonia lub róg nosorożca. Za to dla ludzi jest toksyczna.
Kupowany na czarnym rynku kieł nosorożca jest przerabiany na proszek i spożywany przez osoby wierzące w jego cudowne właściwości. Ma być afrodyzjakiem i zwalczać kaca a nawet leczyć raka. W rzeczywistości nie ma żadnych, bo zbudowany jest z keratyny – podobnie jak włosy lub paznokcie. Ich zjedzenie przyniesie identyczny efekt, jak zjedzenie rogu nosorożca.
Ostatnio kłusownicy zabili nosorożca, który został wcześniej pozbawiony rogu – właśnie po to, by nikt już na niego nie polował. Okazało się jednak, że na pysku zwierzęcia pozostał kawałek rogu o wysokości mniej więcej 5 cm. To wystarczyło kłusownikom, by zabić zwierzę i odrąbać mu ten kawalątek rogu. Na czarnym rynku jest to towar wart więcej, niż złoto czy kokaina.
Zafarbowane kły i rogi przestają mieć wartość dla handlarzy. Substancji w nich zawartej nie można się pozbyć, jest łatwo wykrywana przez bramki na lotniskach. A ludziom szkodzi. Spożycie wywołuje silne wymioty a kontakt ze skórą – silne reakcje alergiczne.