Trzydzieści milionów złotych – tyle w 2017 roku dostał od darczyńców toruński zakonnik, Tadeusz Rydzyk. A w zasadzie kierowana przez niego Fundacja Lux Veritatis. Jest w wyśmienitej kondycji finansowej – ma 10 mln złotych wolnych środków, auta warte pół miliona, 50 pracowników i żadnych długów. Ale imperium to kolos na glinianych nogach.
Ze sprawozdania finansowego opublikowanego przez Fundację Lux Veritatis wynika, że utrzymuje się ona przede wszystkim z darowizn. Przychody LV w zeszłym roku sięgnęły 39,4 mln złotych. To o 700 tys. więcej, niż rok wcześniej. Aż 29 mln zł z tej sumy pochodzi od darczyńców – informuje Money.pl.
Telewizja Rydzyka przyniosła przychód w wysokości 8,9 mln zł. Sprzedaż książek, płyt, koszulek i pozostała działalność – kilkaset tysięcy złotych.
Kondycja zaczyna kuleć?
Ale jednocześnie wzrosły wydatki imperium toruńskiego zakonnika. Musiało wydać 38,5 mln złotych, więc zarobiło jedynie 1,5 mln zł na czysto. Ma za to sporo oszczędności – w sejfach i na kontach Fundacji leży sobie 10 mln złotych na czarną godzinę.
Rydzyk miał z czego odkładać – w zeszłym roku jego fundacja dostała 26 mln złotych ekstra z budżetu państwa. To odszkodowanie za cofnięte dotacje na geotermię. Mimo wszystko, zysk w wysokości 1,5 mln zł jest jak na Rydzyka mizerny. W poprzednich latach wyciągał kilka razy więcej.
Całe imperium ojca dyrektora warte jest fortunę – ma aktywa o wartości 182 mln złotych, w tym 165 mln zł to aktywa trwałe (nieruchomości, sprzęt).
Ale Lux Veritatis to nie wszystko, Rydzyk kontroluje jeszcze drugą fundację o nazwie Nasza Przyszłość. Ta z kolei utrzymuje się z tzw. 1 procenta z PIT – to aż 4 mln zł z całego 6-milionowego przychodu – oraz sprzedaży wydawnictw i koszulek intensywnie promowanych w mediach zakonnika. Jej aktywa to 11 mln zł, w gotówce ma wolne 8 mln złotych i roczny zysk w wysokości 2 mln złotych.