Boty, które lajkują wszystkie zdjęcia jak leci, stają się prawdziwą plagą na Instagramie. Twórcy profili, które z nich korzystają, podbijają sobie w ten sposób popularność konta, nierzadko wmawiają potem klientów, że mają na tej platformie duże zasięgi. Jeden z blogerów postanowił jednak powiedzieć: „sprawdzam”. I szybko odkrył, kto wspomaga się takim nielegalnym dopingiem.
Mechanizm jest prosty. Bot wyszukuje zdjęcia wrzucane pod określonymi hashtagami i zostawia pod postem lajka lub komplementuje w komentarzach fotograficzny dorobek. Część osób poczuwa się do pewnej formy rekompensaty i w zamian – lajkuje konto, które pochwaliło zdjęcia. W ten sposób na niektórych kanałach pojawia się cała masa przypadkowych użytkowników, którzy dla reklamodawców nie mają żadnej wartości. A stawki za reklamę na Insta bywają naprawdę wysokie.
Jak sprawdzić, czy profil na Instagramie korzysta z bota?
Na pierwszy rzut oka nie jest to jednak łatwe do sprawdzenia. Autor bloga „Warszawiak z Warszawy” postanowił nieco uprościć weryfikację. Na swoim instagramowym koncie wrzucił grafikę o wymownym tytule „Instapolowanie” i dodał do niej hashtagi związane z profilami parentingowymi typu: „instamatki” czy „momlife”.
– Nie reaguj na ten post. Zobacz, kto korzysta z bota na Instagramie – napisał. W komentarzach autor przyznał, że najbardziej miarodajnym sprawdzianem będą inne komentarze. Część użytkowników mogła bowiem polajkować grafikę z czystej przekory.
Na efekty nie trzeba było długo czekać. Po kilkunastu godzinach grafika ma przeszło 100 komentarzy i 50 lajków. Część z nich ewidentnie pochodzi od botów.
– Widać, że robisz to z pasją. Super profil! Zajrzyj do mnie a odkryjesz nowe oblicze – czytamy w jednym z nich. – Świetne zdjęcie, wszystkiego dobrego :D – chwali kolejny bot.
Wspomniane profile mają liczbę followersów liczone w tysiącach osób. Pod spodem szybko zjawili się więc użytkownicy zawiedzeni tym, w jaki sposób ich ulubieńcy pompują sobie statystyki. – Przyjdź tu i zobacz jaką żenadę odstawiłaś – czytamy w jednym z wpisów.