Za mało, z przerwami i pod niedostatecznym ciśnieniem – NIK przebadał stan polskiej sieci wodociągowej i nie zostawił na odpowiedzialnych za nią suchej nitki. Oberwało się wszystkim, od władz gmin, przez przedsiębiorstwa wodociągowe, po firmy zewnętrzne.
Co tak rozsierdziło inspektorów? Raport NIK wskazuje, że w wielu miastach w Polsce sieć wodociągowa pamięta jeszcze czasy głębokiego PRL-u, przewody działające od 50 lat potrafią stanowić nawet połowę całej infrastruktury wodociągowej.
Efekt? Ogromna awaryjność. – Mamy nawet do 100 tys. awarii rocznie – podkreśla NIK. Izba pisze, że pełne odnowienie infrastruktury zajmie ok. 100 lat.
Wśród bolączek sieci wodociągowej NIK wymienia również zbyt niskie ciśnienie w rurach i niską czystość wody z ujęć, która wymusza dodatkowe procesy uzdatniania jej do picia.
Wszystko to znacznie podraża proces dostarczania wody, uszczuplając tym samym środki na inwestycje. – Poziom świadczonych usług wodociągowych często nie usprawiedliwia wysokiej ceny za 1 m3 dostarczanej wody – pisze wprost NIK.
Jakość wody w polskich wodociągach
Zastrzeżenia dotyczą również jakości wody, która leci z naszych kranów. Inspekcja zwraca uwagę, że po awarii cztery z przebadanych przedsiębiorstw nie przeprowadziły dezynfekcji, a zaledwie osiem zbadało ponownie jakość wody.
– Niewykonywanie badań jakości wody po usunięciu awarii było działaniem nielegalnym i narażało mieszkańców na konsumowanie wody wodociągowej niespełniającej wymagań jakościowych – krytykuje izba.