
Reklama.
Już od roku każda firma bukmacherska działająca w Polsce musi mieć wymaganą prawem licencję i płacić 12 proc. podatku obrotowego. Te warunki spełniają E-toto, Fortuna, Milenium, STS, Traf, Totolotek, LV Bet, Superbet, Totalbet i forBet.
Na polskim rynku nie mogą więc działać takie podmioty, jak choćby dobrze znany Unibet. Problem w tym, że działają.
Strony bukmacherów działają w Polsce
Ministerstwo Finansów co jakiś czas aktualizuje listę zakazanych stron, które nie mogą być w Polsce dostępne. Ale zanim machina urzędnicza ruszy, zanim rejestr zostanie opublikowany, a dostawcy internetu zablokują witryny, mija sporo czasu.
Ministerstwo Finansów co jakiś czas aktualizuje listę zakazanych stron, które nie mogą być w Polsce dostępne. Ale zanim machina urzędnicza ruszy, zanim rejestr zostanie opublikowany, a dostawcy internetu zablokują witryny, mija sporo czasu.
A wtedy nielegalni bukmacherzy zmieniają adres swojej strony, często dodają do niego cyferkę. I działają dalej. Wiadomo, zanim urzędnicy to odkryją, miną tygodnie lub miesiące. Dzieje się tak, mimo że o tym procederze pisaliśmy już wiele miesięcy temu. Na przykład stronę Unibetu da się znaleźć bez problemu, na dodatek uruchamia się od razu w polskiej wersji językowej.
Jeszcze dalej idą ci, którzy nie wahają się dzwonić do swoich byłych klientów i kusić ich premiami, na dodatek twierdząc, że gra u nich jest legalna. Według relacji Money.pl robi tak chociażby Unibet, który po wprowadzeniu ustawy hazardowej oficjalnie zrezygnował z działalności w Polsce.
Serwis relacjonuje rozmowę między konsultantką firmy a klientem. Twierdziła ona, że grać można, bo przecież inni tak robią, więc wszystko jest w porządku.