
Reklama.
Mało brakowało, a zamiast innowacyjnej hodowli łososia mielibyśmy kolejny aquapark. Twórcy projektu, rodzina Karapudów, znana jest bowiem z działalności w hotelarstwie i umyśliła sobie wodny park rozrywki zasilany geotermalną wodą jurajską.
Szybko okazało się jednak, że ambitna inwestycja przekracza możliwości Karapudów. W ten sposób z jurajskiej (na stronie firmy możemy znaleźć adnotację o tym, że woda liczy sobie 150 mln lat) wody korzystają dzisiaj łososie.
– To pierwszy na świecie obiekt wykorzystujący do tego celu zasolone wody geotermalne oraz trzeci prowadzący produkcję od jaja do osobnika dorosłego – podkreśla firma Jurassic Salmon.
Ale to nie wszystko. Dzięki zamknięciu hodowli w wydzielonych od zbiorników wodnych basenach rybom nie trzeba podawać antybiotyków i są wolne od pasożytów. Opiekunowie nie wpychają w nich pasz pochodzenia zwierzęcego, co zdarza się w innych hodowlach. Czy to dobrze? Powiedzmy, że w przypadku pasz „pochodzenie zwierzęce” niekoniecznie oznacza wysokiej jakości dziczyznę, a raczej coś, co byłoby odpowiednikiem naszej parówki.
Trudne czasy
Jakość ryb z otwartych hodowli jest coraz gorsza – alarmują naukowcy. Brytyjscy uczeni jakiś czas temu przyjrzeli się właśnie łososiom – tyle, że tym, hodowanym na Atlantyku. Okazało się, że w ciągu ostatnich 5 lat zawartość kwasu tłuszczowego Omega-3 spadła w nim o połowę. Przyczyny?
Jakość ryb z otwartych hodowli jest coraz gorsza – alarmują naukowcy. Brytyjscy uczeni jakiś czas temu przyjrzeli się właśnie łososiom – tyle, że tym, hodowanym na Atlantyku. Okazało się, że w ciągu ostatnich 5 lat zawartość kwasu tłuszczowego Omega-3 spadła w nim o połowę. Przyczyny?
– Ryby hodowlane są karmione głównie paszami na bazie kukurydzy i soi, co przekłada się na zawartość kwasów tłuszczowych w ich mięsie – tłumaczyli uczeni.
Zmiany tyczą się także ryb łowionych w Bałtyku, które mają zwiększoną zawartość dioksyn (co na szczęście nie stanowi zagrożenia dla zdrowia).
Do dużej afery doszło też w lipcu 2018 roku. Z chilijskiej hodowli Puenta Redonda uciekło wtedy 690 tys. sztuk łososia norweskiego. Chilijskie władze od razu rozesłały informacje, że antybiotyki podawane łososiom są groźne dla ludzi i mogą powodować u uczulonych osób silne reakcje alergiczne.
Na tym tle ryby z Janowa stanowią zupełną nowość. Jurassic Salmon zrezygnował nawet z ich sztucznego dobarwiania (łososie muszą być wszak pomarańczowe). Zaowocowało to certyfikatem ASC oznaczającym zrównoważoną hodowlę („Oznakowany produkt to informacja dla konsumenta, że ryba, którą kupuje pochodzi z hodowli ograniczającej negatywny wpływ na środowisko oraz dbającej o lokalną społeczność”).
– Jest to najprawdopodobniej jedyny łosoś hodowlany na świecie, który nie jest szczepiony czy faszerowany antybiotykami – opowiada w rozmowie z INNPoland.pl Tomasza Karapuda, prezes Jurassic Salmon
Od ikry do tłustej ryby
Ryby w Jurassic Salmon doglądane są od samego początku. Zaczyna się od sprowadzenia żywej ikry łososia – jednorazowo sprowadzanych jest do 120 tys. sztuk. Potem narybek wrzucany jest do pierwszego basenu, w którym uczy się pływać i pobierać pokarm. Jednocześnie w zbiorniku w sztuczny sposób odtwarzają warunki znane rybom żyjącym na wolności. Prąd biegnie zgodnie ze wskazówkami zegara co odpowiada „przepływom wód powierzchniowych w środowisku naturalnym w szerokościach geograficznych półkuli północnej”.
Ryby w Jurassic Salmon doglądane są od samego początku. Zaczyna się od sprowadzenia żywej ikry łososia – jednorazowo sprowadzanych jest do 120 tys. sztuk. Potem narybek wrzucany jest do pierwszego basenu, w którym uczy się pływać i pobierać pokarm. Jednocześnie w zbiorniku w sztuczny sposób odtwarzają warunki znane rybom żyjącym na wolności. Prąd biegnie zgodnie ze wskazówkami zegara co odpowiada „przepływom wód powierzchniowych w środowisku naturalnym w szerokościach geograficznych półkuli północnej”.
W miarę dorastania ryby trafiają w późniejszym czasie do kolejnych basenów – siła prądu jest zwiększana dzięki czemu ryby spalają tkankę tłuszczową i rozwijają mięśnie. W pewnym momencie opiekunowie symulują nawet nadejście zimy poprzez obniżenie temperatury wody i częściowe zaciemnienie zbiornika.
Na końcu łososie trafiają do zbiorników o wymownej nazwie – „hala tuczu”, gdzie w szybkim tempie tyją od 100 gramów do 5 kilogramów. Cały cykl trwa ok. 85 tygodni.
– Zaletą takiej hodowli jak nasza to nie tylko poszanowanie środowiska naturalnego, ale także pełna kontrola nad całym cyklem chowu i hodowli łososia od samego jaja aż do procesu ubojowego. Inną jest całoroczna dostępność ultraświeżej ryby i to niezależnie od pory roku czy pogody danego dnia – mówi Karapuda.
Łosoś w sprzedaży
Dzisiaj łososia można znaleźć w sklepach na terenie całego kraju. W samej Warszawie jest to aż 16 lokalizacji. Z dużych sieci łososie dostępne są m.in. w Auchanie i Makro. Firma deklaruje, że w każdy poniedziałek (który jest dniem uboju) wywozi z hodowli partię 10 ton ryb.
Dzisiaj łososia można znaleźć w sklepach na terenie całego kraju. W samej Warszawie jest to aż 16 lokalizacji. Z dużych sieci łososie dostępne są m.in. w Auchanie i Makro. Firma deklaruje, że w każdy poniedziałek (który jest dniem uboju) wywozi z hodowli partię 10 ton ryb.
Co ciekawe, mimo ogromnych różnic w hodowli łosoś jurajski jest tylko trochę droższy od norweskiego. Mimo tego, konieczność dopłacenia kilku złotych do kilograma bywa podobno dla wielu konsumentów nie do przeskoczenia.
– Nie jesteśmy żadną konkurencja dla nikogo, ale zdrową alternatywą dla każdego, kto po prostu szuka pysznej i świeżej ryby każdego dnia w swojej okolicy – deklaruje Karapuda.