
Reklama.
W rozmowie z „Pulsem HR” Arak dowodzi, że nie można wykluczyć, że niedawna agresja Rosjan będzie miała znaczenie w kontekście napływu Ukraińców na polski rynek pracy.
– Niestabilna sytuacja polityczna sprzyja decyzjom wyjazdowym, ale trudno dziś przesądzać, czy będzie to 200 czy 300 tys. osób. Pamiętajmy też, że te wyjazdy do pracy są najczęściej wyjazdami krótkoterminowymi – tłumaczy ekspert.
Arak przytoczył także wyniki ubiegłorocznych badań. Wynika z nich, że emigrację zarobkową planowało wówczas ok. 30 proc. Ukraińców, czyli jakieś 4-4,5 mln ludzi.
Trudno powiedzieć, jak duży odsetek wyjeżdżających mógłby trafić do Polski. Badanie Rating Group pokazuje, że większość z nich myśli raczej o Niemczech (37 proc.). Polskę jako kraj docelowy wskazuje co 4-ty ankietowany.
Stan wojenny na Ukrainie
W niedzielę jeden z rosyjskich okrętów wojennych staranował ukraińską jednostkę w Cieśninie Kerczeńskiej, która stanowi łącznik między Morzem Azowskim a Morzem Czarnym. Rosjanie nie chcieli dopuścić, by ukraińskie statki dopłynęły do Mariupola. Później pojawiły się także informacje, że rosyjscy marynarze otworzyli ogień i przejęli trzy ukraińskie okręty.
W niedzielę jeden z rosyjskich okrętów wojennych staranował ukraińską jednostkę w Cieśninie Kerczeńskiej, która stanowi łącznik między Morzem Azowskim a Morzem Czarnym. Rosjanie nie chcieli dopuścić, by ukraińskie statki dopłynęły do Mariupola. Później pojawiły się także informacje, że rosyjscy marynarze otworzyli ogień i przejęli trzy ukraińskie okręty.
Reakcja ukraińskiego rządu była natychmiastowa. Prezydent Petr Poroszenko przygotował dekret o wprowadzeniu na terytorium swojego kraju stanu wojennego. Akt został przegłosowany przez Radę Najwyższą i ma obowiązywać co najmniej do 25 stycznia.