
Dom publiczny może być świetnym biznesem – w jednym z właśnie zlikwidowanych przybytków płatnej miłości w stolicy funkcjonował nawet bankomat dla klientów, którym zabrakło płynności gotówkowej. Policja ujawniła sporo innych ciekawostek.
REKLAMA
W ostatnich dniach funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego Policji zlikwidowali dwa domy publiczne i aresztowali ich organizatorów pod zarzutami czerpania zysków z nierządu.
W jednym z nich, zlokalizowanym na warszawskich Włochach, policjanci zabezpieczyli u podejrzanych biżuterię, markowe zegarki i znaczne sumy w gotówce.
Willa ma powierzchnię kilkuset metrów, oficjalnie znajdował się w niej ekskluzywny klub nocny. Funkcjonował w nim nawet bankomat jednej z sieci – policja nie podaje, który operator był tak obrotny, że zainstalował urządzenie w agencji towarzyskiej.
Dom publiczny - dochodowy biznes
Funkcjonariusze twierdzą, że klienci tego przybytku potrafili zostawić nawet kilkadziesiąt tysięcy za jednym razem. Szacują zyski lokalu na kilkaset tysięcy złotych miesięcznie, pisze TVP.info. Co ciekawe, przybytek funkcjonował w dokładnie tym samy miejscu, co dom publiczny zlikwidowany dwa lata wcześniej.
Funkcjonariusze twierdzą, że klienci tego przybytku potrafili zostawić nawet kilkadziesiąt tysięcy za jednym razem. Szacują zyski lokalu na kilkaset tysięcy złotych miesięcznie, pisze TVP.info. Co ciekawe, przybytek funkcjonował w dokładnie tym samy miejscu, co dom publiczny zlikwidowany dwa lata wcześniej.