
I w sumie nie wiadomo, czy nicnierobienie nie byłoby lepszym wyjściem, bo były już wójt Ostrowic tak zaszalał z pożyczkami w parabankach, że doprowadził gminę do ruiny. Teraz przed sądem tłumaczy powody swojego postępowania.
REKLAMA
Wskutek nieodpowiedzialnego zarządzania finansami, zadłużenie gminy Ostrowice (zachodniopomorskie), sięgnęło na koniec roku 47 mln złotych. Wysoki wynik, jak na gminę z 2,5 tysiącami mieszkańców i ponad cztery razy mniejszymi rocznymi dochodami.
– Dochody gminy cały czas były słabe, kondycja finansowa była słaba. (…) Mieliśmy założenia naprawy tej sytuacji gminy. Naszym zamiarem nie było doprowadzenie do jej upadku – mówił Wacław M., który obowiązki wójta w gminie Ostrowice pełnił nieprzerwanie od 1998 r.
Co się stało z gminą Ostrowice?
Wójt zapożyczał ją w parabankach, bo z powodu kiepskiego bilansu nie mógł wziąć kredytu bankowego. Postanowił więc wziąć pożyczkę, której wartość lawinowo narastała, aż do momentu, gdy stała się kompletnie nierealna do spłacenia, pisze PortalSamorzadowy.pl.
Wójt zapożyczał ją w parabankach, bo z powodu kiepskiego bilansu nie mógł wziąć kredytu bankowego. Postanowił więc wziąć pożyczkę, której wartość lawinowo narastała, aż do momentu, gdy stała się kompletnie nierealna do spłacenia, pisze PortalSamorzadowy.pl.
– Moim zamiarem nie było doprowadzenie do upadku gminy. Można było nie robić nic, mówić ludziom, że na nic nie ma pieniędzy lub szukać rozwiązań, spróbować pozyskać dochody i ściągnąć inwestorów – mówił przed sądem oskarżony b. wójt likwidowanej gminy Ostrowice Wacław M.
Byłemu wójtowi i skarbnikowi gminy grozi kara do 10 lat pozbawienia wolności. Ich przypadek był na tyle nietypowy, że wymagał napisania i zatwierdzenia specjalnej ustawy, zgodnie z którą gmina zostanie zlikwidowana, a jej obszar włączony do gmin: Drawsko Pomorskie i Złocieniec. To pierwszy taki przypadek w Polsce.
