Maszyny, które same między sobą decydują o tym, co i kiedy wyprodukować, kompletnie nowe modele biznesowe i biznes, który faktycznie nie zna granic. A na dodatek walka mocarstw – USA i Chin – o sieć 5G, w którą dostała się Polska. Po co nam to wszystko? Tłumaczy (niezwykle przystępnie) dr Jarosław Tworóg z Krajowej Izby Gospodarczej Elektroniki i Telekomunikacji.
W Polsce trwa właśnie dyskusja na tym, kogo dopuścić do budowania krytycznej dla kraju infrastruktury 5G. Mamy chińskie firmy, przeciw którym bardzo protestują Amerykanie. Czy my w ogóle powinniśmy się tym przejmować? W końcu czynnikiem decydującym powinna być cena i jakość, a nie kraj pochodzenia.
Tego typu inwestycje są inwestycjami o charakterze strategicznym. Mają bardzo długofalowy zasięg, każda zmiana technologii wprowadza zmiany w funkcjonowaniu państwa. Nie do końca jest dla mnie jasne, skąd ten nagły atak Stanów Zjednoczonych, ale mam wrażenie, że to pochodna wojny handlowej. Tyle o polityce.
A technicznie rzecz ujmując?
Jeśli chodzi o rzeczywiste zagrożenie cyberbezpieczeństwa, to prawdopodobnie większość układów scalonych w chińskich sprzętach nie pochodzi z Chin. Stąd twierdzenie o zaszywaniu jakichś układów szpiegujących jest chyba dość karkołomne. Zatem – oczywiście nie jestem pewien, ale wydaje mi się, że nie o warstwę sprzętową chodzi. Zresztą sprzęty mają firmowe oprogramowanie sterujące, ale w kontrakcie można zastrzec, że chcemy poddać je pełnej kontroli i wziąć za nie odpowiedzialność. To jest droższe rozwiązanie, ale żaden problem.
Czyli rację mają ci, którzy pytają: "co to za różnica, czy podsłuchują nas Amerykanie czy Chińczycy"? Czy może chodzi o to, że mniej więcej wiemy o tym, co robią ci pierwsi, a nie mamy pojęcia o działaniach drugich?
W świecie teleinformatyki panuje przekonanie, że do tej pory dominująca pozycja USA w świecie technologii dawała im możliwość – mówiąc bardzo kolokwialnie – podsłuchiwania całego świata.
Bardzo w to wątpię, ale w szczególnych przypadkach mogliby podsłuchać wiele rozmów i transmisji IP. Myślę, że mogą być pozbawieni tej możliwości, gdy pojawi się warstwa kompleksowo zarządzana przez kogoś innego, nad kimś nie ma się kontroli. Może być też tak, że uznali, iż Apple jako producent sprzętu jest opóźniony i próbuje grać na czas.
To może chodzi o to, kto dostanie intratny kontrakt na sprzęt?
Powiedzmy sobie szczerze - sieć 5G buduje Polska, a nie firma X czy Y. Podstawowy koszt, jaki musimy ponieść, to są światłowody, prace budowlane. To jest gros kosztów i wysiłku, sam sprzęt radiowy stawia się w miesiące, a nie lata. Urządzenia po prostu stawia się tam, gdzie są potrzebne.
Wbrew pozorom to nie jest wielka inwestycja strukturalna. Mówimy o kilku miliardach złotych, zaś położenie infrastruktury światłowodowej to inny rząd wielkości – to są dziesiątki miliardów.
Zaraz, to ile tej sieci światłowodów potrzebujemy?
Tyle, co elektrycznej.
To są tysiące kilometrów.
Nie. Setki tysięcy kilometrów. Tam, gdzie dochodzi prąd, musi dochodzić światłowód. Ale żebyśmy mieli pełną świadomość – to nie jest jakiś nadludzki wysiłek. Po wojnie biedna, zrujnowana Polska w ciągu jednej dekady dała radę zelektryfikować kraj. W tak bogatym państwie, jakim Polska jest dziś, wysiłek finansowy wynikający z inwestycji w światłowody będzie nieporównywalnie mniejszy.
Sam światłowód jest stosunkowo tani, więcej czasu i pieniędzy pochłonie robocizna, uzgodnienia, konsultacje. To jest czynnik pobudzający gospodarkę, tu się nie wkłada się pieniędzy w budowle i fabryki, tylko w pracę ludzi, z której zwrot będzie szybki. Inwestycje w cyfrę zwracają się bardzo szybko.
Co to znaczy szybko?
Porównajmy to np. do sieci elektrycznej. Ta zwraca się w 15-30 lat. Światłowód w 5 do 15 lat, a szkło, czyli budulec sieci, jest trwalsze od miedzi.
Wiemy o kosztach, ale pomówmy o korzyściach.
Przede wszystkim chodzi o transfer wiedzy. Z reguły mamy jej więcej, niż zdolności jej konsumpcji. Już egipscy kapłani mieli wielką wiedzę, ale dostępną niewielkiej grupie ludzi, więc się nie utrwaliła poprzez praktyczne zastosowania. Wystarczyło, by spłonęła jedna biblioteka a wysiłek wielu pokoleń szedł na marne.
Wbrew pozorom, współcześnie jest podobnie. Nadal wąskim gardłem są modele biznesowe, edukacja, system ustawicznego kształcenia, prawo itd.. By lepiej wykorzystać zasoby wiedzy, potrzebna byłaby potężna zmiana całego państwa. Lepiej niż kiedykolwiek widzimy korzyści z innowacyjności, ale ten „pociąg” będzie się poruszał tak szybko, jak najwolniejszy „wagonik”.
Wchodzimy w niezwykle złożony proces wielkiej transformacji. To jak upowszechnienie edukacji, które zajęło kilkadziesiąt lat. Maszyna parowa powstała dlatego, że ludzie zaczęli się uczyć. Gdyby było inaczej, nawet odkryta - nie zmieniłaby świata.
Nowa rewolucja?
Skoku całego systemu nie będzie, ale wchodzimy w ścieżkę systemowej, głębokiej zmiany. Spójrzmy na to na przykładzie Google. Firma stworzyła model biznesowy w którym wykorzystała wiedzę, co do wartości danych. Osoba fizyczna dawała za darmo swoje dane i za darmo otrzymywała usługę. Jak się nazywa taka bezgotówkowa wymiana?
Barter.
Tak, a barter jest zwykle opodatkowany, gdy wymieniamy się rzeczami, które mają wartość. Ale wg ówczesnych regulacji, dane nie miały wartości. Większość firm z lat 90. po prostu nie umiało skorzystać w pełni z tej szansy. Czy oni dokonali przestępstwa?
W sumie nie.
„Wina” urzędników skarbowych polegała na braku regulacji odnośnie wartości danych osobowych. W przypadku gospodarki 4.0 wyzwania będą o wiele większe, bo będziemy mieli maszyny, które same ze sobą będą zawierać umowy. Ba, będą to robić ponad granicami. Dlatego potrzebujemy zupełnie innego wymiaru współpracy, by nie dochodziło choćby do "maszynowej" optymalizacji podatkowej.
Konferencja dotyczy konieczności ścisłej współpracy, jaki musi się wytworzyć w środowisku przedsiębiorców w związku ze zmianami technologicznymi. Zawierają się one między innymi takich hasłach jak 5G i 4.0. I rzeczywiście – głównymi objawami tych zmian są obecnie problemy związane z budową tych projektów.
Ale najwięcej uwagi poświęcimy współpracy. Spójrzmy na cechy obszaru kulturowo-gospodarczego UE, w której żyjemy. Jest ona bardzo mocna w wielu dziedzinach. To obszar bardzo wysoko rozwinięty, o znakomitej edukacji, systemie szkół wyższych itd. Natomiast jej słabością jest bardzo duża fragmentacja, zarówno kulturowa, jak i rynkowa. W pełni jednolitego rynku jeszcze nie dopracowaliśmy.
W armii USA jest jeden rodzaj samolotów, kilka rodzajów czołgów. W Unii samych samolotów mamy kilkanaście „marek”.
Tak, to jeden z przejawów tego rozdrobnienia, będącego słabością UE. W miarę, jak postępuje globalizacja, problem współpracy również staje się coraz bardziej globalny. A ponieważ rośnie produktywność wszystkich technologii, czyli przede wszystkim maszyn, to nawet drobne przedsiębiorstwo musi współpracować z wieloma innymi podmiotami.
Mamy do czynienia z sytuacją, gdy zasoby powinny pracować cały czas. Tymczasem im mniejszy zakład, tym większy problem polegający na tym, że nie sposób skompletować park maszynowy, w którym wszystkie maszyny pracowałyby cały czas. Jedne stoją, inne pracują. Dzieje się tak we wszystkich firmach, nawet bardzo dużych. A im zakład mniejszy, tym problem większy. Przemysł 4.0 jest niczym innym jak nawiązaniem więzi – najczęściej między bezpośrednimi konkurentami – by maszyny pracowały cały czas. To jeden z przykładów, które pokazują jak daleko idzie integracja i jak ona zmienia modele biznesowe.
I pomysł na przemysł rozwiąże ten problem?
To był tylko przykład maszyn, ale chodzi również o sprzedaż, logistykę, obsługę posprzedażową, serwis – i wiele innych możliwych obszarów współpracy. Wszędzie są potrzebne nowe modele współpracy, a Europa w tym jest trochę słabsza. Tymczasem sieci 5G mają służyć przede wszystkim przemysłowi!
Konferencja ma podkreślać konieczność współpracy, Polska jest w Europie najsłabszym ogniwem. U nas poziom nieufności nie ma sobie równych, dlatego kładziemy na to nacisk.
Większość osób myśli, że dzięki sieci 5G szybciej ściągnie film na smartfona.
Nie do końca o to chodzi. Z jednej strony jeszcze lepiej będziemy wykorzystywać przestrzeń radiową do realizacji dostępu do internetu bezprzewodowego. Owszem, opanowujemy coraz wyższe częstotliwości a przez to uzyskujemy coraz szybszy przesył danych. Ale nie w tym jest istota rzeczy. Chodzi o niezawodność i elastyczność, o szycie sieci na miarę, by każdy miał to, czego potrzebuje. I tyle, by nie marnować zasobów – dokładnie tak, jak w idei przemysłu 4.0.
Czyli nie szybkość przesyłu jest najbardziej istotna?
Też, ale chodzi o to, by zaimplementować sprzęt i oprogramowanie, które każdemu da to, czego dokładnie potrzebuje. Ta metoda - sposób zarządzania - nazywa się fachowo slicing’iem. To zaawansowany sposób wykorzystania tzw. sztucznej inteligencji, pozwalający na bieżąco analizować potrzeby klienta i dopasowywać do nich cechy sieci.
To nowa technika oferująca efektywniejszą kontrolę tego, co się dzieje w sieci - a tego właśnie potrzebuje przemysł. Dziś wiele osób myśli, że chodzi o przepustowość. Nie, przemysł potrzebuje przepustowości o określonej skali i w określonym czasie. Jak będzie jej za dużo, to nikt tego nie wykorzysta. Jak będzie za mało czy za późno - też będzie źle. Chodzi o pewność transmisji i niezawodność parametrów.
To nie musi być szerokie pasmo, wręcz przeciwnie. Jest bardzo szeroka gama potrzeb, gdzie wystarczy bardzo wąskie pasmo, ale wysoka pewność ciągłości pracy. Istotą zarządzania siecią - np. w przypadku internetu rzeczy, również przemysłowego – może też być dostarczenie tylko tyle pasma, ile jest wymagane, ale z jak najmniejszym opóźnieniem, by nie marnować "internetu", ale wykorzystać go gdzie indziej.
Czyli to nie jest w zasadzie coś dla „zwykłych ludzi”?
Przede wszystkim dla biznesu, czyli B2B. Czy bez klienta indywidualnego? Nie do końca, bo to choćby szansa na rozwój pracy poza siedzibą firmy, na wyprowadzenie stanowiska pracy poza biuro czy zakład. Ogranicza się w ten sposób koszty przejazdu, koszty pracy. To może nie być telepraca. Celem może być zdublowanie zarządzania zakładem produkcyjnym w innym miejscu na świata.
11 Forum Gospodarcze TIME, które odbędzie się w dniach 4 - 5 marca, to spotkanie przedstawicieli, członków krajowych i zagranicznych organizacji oraz przedsiębiorstw europejskiego przemysłu cyfrowego. Corocznie w tym wydarzeniu bierze udział ponad 1000 osób. To miejsce spotkań, paneli, warsztatów. Dzięki wymianie myśli, dialogu ekspertów z całej Europy z przedstawicielami administracji rządowej, nauki oraz biznesu zostaną określone potrzeby przedsiębiorców, a także warunki i zmiany konieczne dla rozwoju sieci 5G i przemysłu 4.0. Czytaj więcej