Spółki Skarbu Państwa tracą – alarmuje opozycja. Są fatalnie zarządzane, ich akcje lecą w dół. Ależ skąd, państwowe spółki dawno nie miały się tak dobrze, zarabiają miliardy, a ich akcje szczytują – oponują przedstawiciele dobrej zmiany. Sprawdźmy, jak jest w rzeczywistości.
Bombardowani informacjami z dwóch przeciwnych stron sceny politycznej nie za bardzo wiemy, gdzie leży prawda. W sukurs przychodzą nam wykresy, pokazujące prawdę, która teoretycznie… leży pośrodku.
Sprawie przyjrzeli się dziennikarze portalu WNP.pl, analizując wyniki państwowych spółek na giełdzie. Pod lupę wzięli 15 kluczowych spółek z udziałem Skarbu Państwa. W 14 z nich państwo ma faktyczną większość akcji, kolejną jest sama Giełda Papierów Wartościowych. Skarb nie ma nad GPW władzy finansowej, ale państwowe akcje są uprzywilejowane i dlatego państwo rządzi giełdą.
Analiza objęła czas od 16 listopada 2015 roku, gdy zaprzysiężono rząd Beaty Szydło, do 5 marca 2019 roku. Najlepszą inwestycją okazały się akcje JSW, które obecnie są warte niemal 4,5 raza tyle, co wcześniej. To wzrost o 360 procent. Lotos wzrósł o 249 proc., Orlen o 43 proc., KGHM o 43 proc. a PKO BP o 41 proc. Łącznie na plus wyszło osiem spółek.
Pod kreską jest siedem, w tym nasze narodowe spółki energetyczne, PKP Cargo, Polski Holding Nieruchomości i Azoty.
Problemy ministra Tchórzewskiego
Czy w takim razie na spółkach Skarbu Państwa można zarobić?
– Można, o ile ktoś nie miał pecha i nie był akcjonariuszem spółek energetycznych. A jak ktoś miał jeszcze większego pecha, to mógł stracić na Azotach, których kurs spadł o 56 proc. – tłumaczy przewrotnie w rozmowie z INNPoland.pl Michał Masłowski, wiceprezes Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych.
Na poważnie dodaje, że cała wielka czwórka spółek energetycznych, czyli Enea, Energa, Tauron i PGE, nie ma szczęścia do ministra. To fakt – minister Tchórzewski niespecjalnie zdaje sobie sprawę z niuansów rynku kapitałowego.
Jego słynną wpadką było choćby pozornie proste przełożenie kapitału zapasowego PGE do puli kapitału własnego. Od tej operacji księgowej trzeba było zapłacić bolesne dla spółki 160 mln zł podatku.
– Minister energii nie zdaje sobie sprawy z wielu kwestii, z tego, że spółki mają jeszcze innych akcjonariuszy, z którymi powinien się liczyć. A warto przypomnieć, że w teorii miały to być bardzo solidne inwestycje dla akcjonariuszy – mówi nam Michał Masłowski.
Polityka a rynek kapitałowy
Po drugiej stronie skali są duże i dobrze zarządzane spółki, które trafiły w dobry czas. Masłowski wyjaśnia, że wzrost cen akcji JSW to m.in. pochodna cen węgla, z kolei KGHM zyskuje na popycie i wysokich cenach miedzi i srebra.
– Wpływ polityki na rynek kapitałowy nigdy nie jest dobry. Jednak takim firmom jak Orlen czy Lotos nie zaszkodził. Szczególnie ta pierwsza jest świetnie poukładana i politykowi na stanowisku prezesa trudno byłoby coś zepsuć – twierdzi.
Firmom paliwowym przeciwstawia spółki energetyczne, których kurs potrafi skakać o kilka procent w górę czy dół po paru zdaniach wypowiedzianych przez polityków.
– Ich notowania zostały popsute przez politykę, w tym ostatnie podwyżki cen energii i pomysły na rekompensaty. Na dodatek w Enerdze prezes za rządów PiS zmieniał się 7 razy. To nigdy nie jest dobre dla spółki – podsumowuje Masłowski.