Czytelniczka alarmuje: nowa metoda naciągaczy. Tym razem na "mieszkanie na wynajem"
Marcin Długosz
27 marca 2019, 14:19·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 27 marca 2019, 14:19
Oglądając mieszkania na wynajem, natknęłam się na bardzo ładne mieszkanie blisko centrum Warszawy. Cena niższa niż średnia rynkowa. Mieszkanie odremontowane, w bardzo dobrej lokalizacji. Bez wahania postanowiłam skontaktować się z właścicielem – opisuje nasza czytelniczka. Od tego momentu zaczęły się dziać podejrzane rzeczy.
Reklama.
Polsko-hiszpańskie małżeństwo
Kontakt z wynajmującym był wyłącznie za pomocą komunikatora. Właścicielami miało być polsko-hiszpańskie małżeństwo, w którym żona-Hiszpanka miała prowadzić z naszą czytelniczką dialog, odpisując po angielsku na wiadomości w języku polskim. Małżeństwo miało mieszkać już na stałe w Hiszpanii i chciało wynająć posiadane nieruchomości.
Na początku doszło do wymiany podstawowych informacji o wieku, personaliach, zawodzie, numerze telefonu i datach potencjalnego wynajmu. – Podałam jej te informacje, ponieważ takie rzeczy i tak są ogólnodostępne w mediach społecznościowych – pisze nasza czytelniczka.
1000 euro na start, brak umowy
Potem jednak rozmówczyni zażądała zdjęcia dowodu osobistego i przelewu na kwotę ponad 1000 euro, zaś sprawę miał poprowadzić „agent Airbnb”, pracujący w Warszawie dla rzekomych właścicieli mieszkania. – Od tego momentu wiedziałam, że to jedno wielkie oszustwo – czytamy.
– Napisałam, że nie odpowiada mi cały proces przelewania pieniędzy przed otrzymaniem kluczy oraz wysyłanie zdjęć dowodu – dodaje nasza czytelniczka.
Jak przekonuje, to może być schemat używany do naciągania naiwnych. Byłby to wówczas kolejny sposób na kradzież danych personalnych, a także bezpośrednio – pieniędzy.