- Nie wierzymy w takie puste hasła i frazesy. To obiecywanie gruszek na wierzbie - w ten sposób obietnice Kaczyńskiego dla polskiej wsi podsumowuje Michał Kołodziejczak, szef organizacji rolniczej AgroUnia.
Z Kołodziejczakiem rozmawiał serwis money.pl. Jego zdaniem, rolnicy chcą produkować i dobrze sprzedawać. Nie potrzebują jałmużny.
W sobotę na konwencji PiS w Kadzidle Jarosław Kaczyński zapowiedział dopłaty dla rolników. Niektórzy określili je jako Świnia plus i Krowa plus. "Najmniej, podkreślam to słowo, najmniej 100 zł od jednego tucznika i 500 zł od każdej krowy" – o takiej pomocy dla rolników powiedział szef PiS.
Pieniądze mają trafić głównie do małych gospodarstw, które prowadzą własny chów, produkujących samodzielnie paszę dla zwierząt. Zdaniem Kołodziejczaka to rozwiązanie populistyczne. Zwłaszcza, że pieniądze mają pochodzić z budżetu Unii Europejskiej, który nie został jeszcze uchwalony.
Pieniądze może będą wkrótce, a zmiany potrzebne są dziś
Do czasu jego uchwalenia, zdaniem Kołodziejczaka, PiS może stracić władzę. A nawet jeśli ją utrzyma, to nie ma pewności, że Unia nam te pieniądze przyzna. Poza tym jego zdaniem, zmiany potrzebne są już dziś.
Z kolei kierowanie wsparcia do małych gospodarstw, w sytuacji gdy ministerstwo rolnictwa mówi o potrzebie tworzenia dużych gospodarstw rolnych świadczy jego zdaniem o tym, że rząd próbuje skłócić rolników ze sobą czy np. z nauczycielami.
Obietnice prezesa PiS postawiły go pod ostrzałem. – W ciągu ostatnich 3 lat z mapy Polski zniknęło 67 i pół tysiąca stad trzody chlewnej. Tysiące rolniczych rodzin zostało bez środków do życia, za to z kredytami. Jak im pan pomógł, panie Kaczyński? – pytał lider PO na konwencji partii w Gdańsku. Słowa Schetyny przytoczył na Twitterze Borys Budka.