Zdaniem ministerstwa, zakaz jest super, przyniósł same dobre rzeczy, a poziom sprzedaży na historycznych wyżynach. Liczne raporty, jakie dotąd się pojawiały, mówiły co innego. Teraz ministerialną analizę wzięli pod lupę eksperci FOR. I zmiażdżyli punkt po punkcie. – Stronnicza, nierzetelna, nieprzedsiębiorcza – podsumowują.
W INNPoland.pl opisywaliśmy analizę roku obowiązywania zakazu handlu w niedziele, o jaką pokusił się resort przedsiębiorczości i technologii, kierowany przez minister Jadwigę Emilewicz. – Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii nie rekomenduje wprowadzania zmian w obecnym modelu dochodzenia do pełnego ograniczenia handlu w niedzielę – pisano w komunikacie przy okazji premiery raportu.
Jedyne zalecenie to wzmocnić pozycję małych sklepów. Niewykluczone, że tych sklepów, które zakaz przyjęły z radością, ale tylko z początku, dając się porwać retoryce związkowców.
Zakaz już wielu dał się we znaki, ale to nic w porównaniu z nową "superustawą" dotyczącą handlu, którą już piszą związkowcy z "Solidarności". W INNPoland.pl opisaliśmy jej założenia. Raz jeszcze podkreślmy - przy owej superustawie, zakaz handlu w niedziele to fraszka.
FOR: analiza nieprzedsiębiorcza, nierzetelna
Eksperci Forum Obywatelskiego Rozwoju nie zostawili na ministerialnej analizie suchej nitki. – Niemal każdy z elementów raportu należy ocenić jednoznacznie krytycznie – czytamy w analizie podpisanej przez Patryka Wachowca i Marcina Zielińskiego z FOR (odpowiednio prawnik i ekonomista).
Tłumaczą, że analiza ma braki merytoryczne, a resort operował na niepełnych danych, mimo że miał możliwość pozyskać więcej. – Raport abstrahuje od najpoważniejszych zarzutów wobec zakazu handlu w niedziele: naruszania wolności gospodarczej, negatywnego wpływu na wolność wyboru konsumentów i fatalnej jakości przepisy – piszą eksperci FOR.
Po co ten zakaz? Każdy mówi co innego
Krytykę zaczynają od tego, że w zasadzie rząd i wnioskodawcy - "Solidarność" miotają się w uzasadnieniu, po co właściwie wprowadzono ten zakaz handlu. Różna retoryka - zdaniem ekspertów FOR - dyskwalifikuje projekt ustawy w samym swoim założeniu - w ogóle nie powinien powstać.
– Trudno np. uznać za rzetelne i dostatecznie udowodnione stwierdzenie, zawarte w uzasadnieniu projektu, iż przyjęciu aktu rodzi "pozytywne skutki społeczne". Wydaje się, że wprowadzenie zakazu było i nadal jest celem samym w sobie – piszą, sugerując, że cały zakaz ma na celu zwiększyć liczbę potencjalnych wyborców.
Podobnie rozprawiają się z celem ustawy, jakim miałby być zwolnienie z obowiązku pracy w niedziele pracowników handlu. – Trudno uznać za zjawisko korzystne to, że w wyniku zakazu rośnie sprzedaż na stacjach paliw czy w restauracjach, o ile nie uznamy pracowników sklepów detalicznych za grupę wyjątkową i zasługującą na przywileje, co resort przedsiębiorczości zdaje się milcząco aprobować – czytamy w analizie FOR.
Ich zdaniem ustawa nie spełnia swojego założenia, jakim miałoby być ułatwienie małym sklepom konkurencji z dużymi, bo liczba tych pierwszych maleje (wskazano to w ministerialnym opracowaniu, nie powiązano jednak tego faktu z zakazem handlu w niedziele).
Turystyka rośnie, więc zakładamy, że tylko w weekendy i dzięki zakazowi
Jak Polacy spędzają niedziele objęte zakazem? Tu robi się ciekawie. W raporcie ministerstwa poruszono wzrost liczby turystów korzystających z bazy noclegowej w Polsce (ogółem). Zdaniem autorów opracowania, ten wzrost dotyczy tylko "turystyki weekendowej", choć nie poparto tego danymi. Eksperci FOR skłaniają się ponadto ku twierdzeniu, że brak możliwości zrobienia jakichś zakupów w niedziele, raczej zniechęca do wypadu za miasto.
Eksperci kwestionują "fatalnej jakości przepisy", bo choć głośno się o tym raczej nie mówi, sprawy zalegające w sądach związane z zakazem handlu w niedziele, można liczyć setkami. Jedna dotarła do Sądu Najwyższego.
Z analizy ministerstwa wyłuskali jeszcze jeden wątek, dość niepokojący. Raport przemilczał, jak zakaz wpłynął na konsumentów, za to stwierdzono w nim, że "klienci przyzwyczajają się do tych zmian". – Politycy nie powinni decydować o tym, jak obywatele powinni spędzać niedziele. To, czy narzucają ludziom swoją wolę w sposób mniej czy bardziej dotkliwy, jest sprawą drugorzędną – kwitują.