Szybki jak motorower, a jednak pieszy - to definicja człowieka na hulajnodze elektrycznej. Te pojazdy w świetle polskiego prawa są traktowane jako „przedłużenie nóg” lub pojazd mechaniczny o małej mocy. A gdzie nie ma jasnych przepisów, dochodzi do absurdów, jak historia kobiety, którą potrącił na chodniku użytkownik hulajnogi i która zapłaciła za to mandat.
Można to stwierdzić po decyzji policjantów ws. pieszej potrąconej przez chłopca kierującego hulajnogą. Kobieta nie dość, że trafiła z rozcięta głową do szpitala, to jeszcze musiała za to wszystko zapłacić. Policja uznała, że kierujący "pojazdem" to pieszy, który wpadł na poszkodowaną z jej winy. Tym samym ofiara wypadku została ukarana mandatem w wysokości 50 złotych. Z drugiej strony, jak twierdzi Karolina Gałecka, rzecznik prasowy Zarządu Dróg Miejskich, istnieją przepisy, które inaczej podchodzą do sprawy hulajnóg.
Hulajnogi a przepisy
Podejmowane są próby interpretowania istniejących przepisów: uznania hulajnogi za motorower lub traktowania jej użytkownika jako pieszego. - Obie te interpretacje są obarczone konsekwencjami prawnymi, które utrudniają lub wręcz uniemożliwiają bezpieczne i bezkonfliktowe użytkowanie hulajnóg – uważa rzeczniczka.
Największą zagadką - zdaniem blogera Michała Góreckiego - jest to, kim jest poruszający się hulajnogą elektryczną. Posiada kilka takich urządzeń i testuje je na swoim kanale na YouTube. Według informacji otrzymanych z Komendy Głównej Policji, większość hulajnóg nie jest przystosowana do poruszania się po drogach, nie jest więc - wedle rozumienia Prawa o Ruchu Drogowym - pojazdem. Można z tego wywnioskować, że osoba korzystająca z takiego urządzenia jest pieszym. Jednak pieszo nie osiągniemy takiej prędkości jak na hulajnodze.
– Trudno uznać za pieszego kogoś, kto porusza się 25 km/h – stwierdza Górecki.
Jako pieszy należy poruszać się hulajnogą po chodniku, ciągu pieszo-rowerowym, czy jezdni w strefie zamieszkania. Jednak jak dodaje bloger są wyjątki reprezentujące zdroworozsądkowe podejście.
– Brałem ostatnio udział w programie telewizyjnym razem z policjantem z Komendy Głównej. Powiedział on jasno, że jeśli chodnik jest pełen a ścieżka rowerowa wolna, to nie będą oni karać za jeżdżenie ścieżką. Jednak także z ich punktu widzenia przydałyby się regulacje – mówi Górecki.
Dwa główne problemy
ZDM zidentyfikowało dwa podstawowe problemy. Pierwszy z nich, to zagrożenia bezpieczeństwa powodowanego przez użytkowników hulajnóg dla innych uczestników ruchu. Drugi, nie mniej istotny, to zajmowanie przestrzeni publicznej przez pozostawione urządzenia.
Użytkownicy systemu hulajnóg powinni mieć świadomość, że ich status w polskim prawie jest niejasny i nieregulowany. Z kolei to po stronie firm dostarczających usługę, stoi konieczność informowania użytkowników i zobowiązania ich do przestrzegania przepisów podczas korzystania ze sprzętu.
– Obowiązek takiej edukacji spoczywa na właścicielu udostępnianych urządzeń – twierdzi rzeczniczka.
Operatorzy urządzeń już weryfikują to, w jaki sposób ich sprzęt zostaje pozostawiony w przestrzeni publicznej. – Hive, czyli druga po Lime marka oferująca hulajnogi na minuty, poświęciła temu sporo czasu na konferencji towarzyszącej ich wejściu do Polski, podobno mają całe zespoły osób które w ciągu dnia krążą po mieście i pilnują, czy hulajnogi nie są porzucane byle jak na środku chodnika" – wskazuje Górecki. – Lime za to po zwrocie hulajnogi każe zrobić zdjęcie, co pewnie zwiększa ilość poprawnie pozostawionych pojazdów. Musimy jednak pamiętać, że część z nich przewracana jest przez inne przechodzące osoby, pewnie często niszczące cudze mienie – dodaje.
Nawet jeśli firmy wprowadzą konieczne działania, to prawo wciąż pozostaje bez zmian. To w interesie rządu leży jego korekta. Jak informuje rzeczniczka m.st. Warszawa dwukrotnie wnioskowało do Ministerstwa Infrastruktury o nowelizację przepisów i dostosowanie ich do obecnych realiów. Pierwsze pismo w tej sprawie zostało wysłane w połowie października 2018 roku. Drugie wysłano niedawno, bo w połowie kwietnia tego roku.
Wysłaliśmy do resortu zapytanie w tej sprawie. Gdy tylko je otrzymamy, zaktualizujemy tekst.