Dwa lata temu kilka tysięcy polskich pielęgniarek zapisało się na kursy doszkalające. Dzięki nim miały zdobyć nowe umiejętności, uprawnienia i szansę na lepsze zarobki. Straciły czas i pieniądze – kursy nie były tanie, kosztowały kilka tysięcy. Nadzór nad takimi szkoleniami sprawuje Ministerstwo Zdrowia.
Firma, która organizowała kursy, przerwała je i zniknęła. Pielęgniarki straciły pieniądze, czas i nie zyskały nowych umiejętności oraz certyfikatów. Oszukanych jest ok. 3 tysięcy osób, a Ministerstwo Zdrowia nie chce im pomóc.
O sprawie informuje portal TVN24.pl. Pielęgniarki zapłaciły za kurs, ale nie został on dokończony. Organizator przestał reagować na pisma i telefony. Tymczasem – jak odkryli dziennikarze – właściciel firmy tworzy nowe biznesy szkoleniowe.
Na dodatek pielęgniarkom nie pomaga też Ministerstwo Zdrowia. W teorii za nadzór nad takimi szkoleniami odpowiada podległe resortowi Centrum Kształcenia Podyplomowego Pielęgniarek i Położnych.
Pielęgniarki twierdzą, że od kilku miesięcy nie mogą się doczekać żadnej odpowiedzi – ani od właściciela firmy szkoleniowej, ani urzędnika z ministerstwa.
Nie lepiej jest z lekarzami. Naczelna Izba Lekarska przedstawiła również dane, z których wynika, iż dziś w zawodzie pracuje ich 137 tysięcy. 11 tysięcy z nich ma od 66 do 71 lat. Ponad 60 proc. polskich pielęgniarek w Polsce ma drugą pracę. Połowa z nich pracuje dodatkowo do 100 godzin miesięcznie. Część wyrabia nawet 300 ekstra godzin. Gdyby nie ich podwójne życie, wiele szpitali i przychodni musiałoby zostać zamkniętych.
Raport Manpower Life Science (przygotowany dla Polskiej Federacji Szpitali) pokazał, że już 72 proc. szpitali zgłosiło, że brakuje im pielęgniarek wszystkich specjalizacji, a 68 proc. – że potrzebują lekarzy.