Warszawa – 60 mln zł kary, Wrocław - 22 mln, Kraków - 20, Poznań - 19 mln złotych. Łącznie 211 milionów zł zapłacą polskie miasta, jeśli radykalnie nie ulepszą systemu selektywnej zbiórki odpadów. Problemem będzie również nowy, unijny wzór do wyliczania poziomów selekcji.
Recykling odpadów komunalnych
W 2020 roku polskie gminy muszą osiągnąć 50-procentowy poziom recyklingu odpadów komunalnych. I już wiadomo, że będą miały z tym poważny problem. Chodzi przede wszystkim o to, że owe poziomy będą obliczane według nowych wzorów. Ma to być "masa odpadów poddanych recyklingowi dzielona przez całkowitą masę wytworzonych odpadów razy 100 procent" – pisze PortalSamorządowy.pl.
Z szacunków rozmówcy portalu, Pawła Głuszyńskiego z Towarzystwa na Rzecz Ziemi, wynika, że jeśli miasta nie zmienią radykalnie poziomów selekcji, dostaną po kieszeni wielomilionowymi karami. Tylko 16 z nich zapłaci ponad 211 mln kary.
W 2020 roku polskie gminy muszą osiągnąć 50-procentowy poziom recyklingu odpadów komunalnych. Dzisiaj wiele samorządów twierdzi, że sobie z tym poradzi, bo już selektywnie zbiera 35-40 procent – ale liczonych według starych wzorów.
Zdaniem Głuszyńskiego gminy ciągle nie mają świadomości, że sposób liczenia się zmienił i zadowolenie z procentów osiągniętych dzięki starym wzorom może przerodzić się w problem.
Kara dla Warszawy
Co liczono do tej pory? Głuszyński wytłumaczył to na przykładzie Warszawy na antenie radia RDC.
– Dotychczas brano pod uwagę cztery materiały: papier, tworzywa sztuczne, metale i szkło, w stosunku do liczby mieszkańców zameldowanych i tych, którzy złożyli deklaracje – powiedział.
W ten sposób Warszawa mogła się chwalić tym, że selektywnie zbiera 35-40 proc. odpadów. Jeśli to samo policzy się według nowych wzorów, może się okazać, że ledwie dobija do 20 procent. Do ustawowego poziomu brakuje więc 30 proc. To może kosztować nawet ok. 60 mln kary w przyszłym roku. Według ekspertów 50-procentowy poziom recyklingu polskie miasta osiągną dopiero za osiem lat.