Niewiele wynikło z zapowiadanych po śmierci Pawła Adamowicza zmian w branży ochroniarskiej. MSWiA planuje w tym roku kontrolę w zaledwie 120 z ponad 5 tys. zarejestrowanych w Polsce agencji ochrony, a przedstawiciele branży alarmują, że część podejmowanych przez resort działań może tylko utrwalić istniejące patologie.
Jak informuje "Dziennik Gazeta Prawna", koncesję na działalność gospodarczą w zakresie ochrony osób i mienia ma obecnie ponad 5,7 tys. przedsiębiorców. Teoretycznie powinno je kontrolować Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, jednak kontroli jest niewiele: w zeszłym roku sprawdzono 110 agencji i wszczęto 27 postępowań o cofnięcie koncesji.
Choć po wydarzeniach podczas gdańskiego finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy głośno było o patologicznej sytuacji w firmach ochroniarskich, liczba kontroli nie wzrosła znacząco: w tym roku resort spraw wewnętrznych planuje sprawdzenie 120 agencji.
Część firm - jak podkreślają w rozmowie z "DGP" przedstawiciele branży - broni się przed zmianami jak tylko może. Mają np. po kilka koncesji i w przypadku odebrania jednej z nich, zatrudniają pracowników w innej firmie.
Gazeta zauważa, że Polskie Stowarzyszenie Pracowników Ochrony rok temu złożyło w MSWiA projekt powołania samorządu branżowego i przywrócenia komisji egzaminacyjnej, który pozostał bez odpowiedzi. Zamiast tego, resort pracuje nad nową kwalifikacją zawodową dla ochroniarzy - dozorowaniem mienia. Miałby to być zawód m.in. dla... osób po 45. roku życia i niepełnosprawnych.
Jak zatrudnia agencja ochrony?
Według przepisów, aby zostać pracownikiem ochrony, trzeba przejść szkolenie trwające 24 godziny. W praktyce można znaleźć wiele miejsc oferujących kursy "przyspieszone", trwające nawet... 2 godziny.
Ochroniarze zarabiają średnio niewiele ponad 2 tys. zł. Na najniżej płatne stanowiska chętnych znaleźć trudno, a firmy ochroniarskie często sięgają po emerytów i niepełnosprawnych.
Dla organizatorów imprez masowych liczy się z kolei przede wszystkim niski koszt. Ochrona gdańskiej imprezy Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, podczas której zginął Paweł Adamowicz, miała kosztować ok. 13 tys. zł.