Marian Banaś od 27 lat jest urzędnikiem państwowym i musiał się nieźle natrudzić, by odłożyć na kilka mieszkań, domów i kamienicę. A jednak mu się udało, co świadczy o jego ponadprzeciętnej przedsiębiorczości. Tylko dlaczego wynajmuje 2 mieszkania i 400-metrową kamienicę pod dom schadzek za niespełna 5,5 tysiąca miesięcznie? Wynika z tego, że prowadzi wręcz działalność charytatywną.
Kiedy w 2015 roku obejmował tekę sekretarza stanu w resorcie finansów, wykazał w swoim oświadczeniu majątkowym 200-metrowy dom (współwłasność z żoną), 76-metrowe mieszkanie, grunty rolne o powierzchni 700 metrów kwadratowych (z 50-metrowym domkiem drewnianym) oraz inne działki o powierzchni 380 metrów kwadratowych.
A jednak w budżetówce można się dorobić
W ciągu czterech krótkich lat powiększył majątek o 2 domy (200 i 50 m kw.), 3 mieszkania (76, 71 i 40 m kw.), 7 000 m kw. gruntów rolnych i 400-metrową kamienicę. Świetne osiągnięcie, zważywszy na fakt, że Banaś przez cały czas pracował w budżetówce. Jako szef KAS mógł zarabiać nieco ponad 11 tys. zł brutto, nie licząc różnych dodatków i nagród.
Zgromadzenie sporego bądź co bądź majątku z pensji wysokiego urzędnika państwowego jest ciekawym osiągnięciem i można być zadowolonym, że Banasiowi się to udało i to w krótkim czasie. Dziś nieco trudniej zdobyć więcej szczegółów dotyczących stanu posiadania obecnego szefa NIK, bo jego oświadczenie zniknęło z rządowych serwerów. Szkoda. Nie można poznać przepisu na sukces w branży nieruchomości.
Banaś to filantrop?
Z drugiej jednak strony cała sytuacja może rodzić niepokój. Bo zgodnie z tym, co można było wyczytać w "znikniętym" oświadczeniu, Banaś podchodzi do swoich nieruchomości dość nierozważnie. Pokoje na godziny to jeszcze nic – chodzi o fakt, że wynajem kamienicy oraz dwóch mniejszych mieszkań przynosi Banasiowi rocznie dochód w wysokości 65 700 zł. To dziwne – 5625 złotych miesięcznie za 3 nieruchomości, w tym kamienica z pokojem na godziny?
Ktoś nieprzyjazny Marianowi Banasowi mógłby podejrzewać, że to tylko oficjalna część wypłaty, a resztę reguluje się w inny sposób. Albo że Banaś został zmuszony do wynajęcia nieruchomości po dumpingowych cenach. Ale o takie rzeczy nie będziemy go podejrzewać - uznajmy, że nie wiadomo, dlaczego zażądał tak niskich stawek. Może po prostu jest filantropem i angażuje się w działalność charytatywną.
Z drugiej jednak strony to dość słabo świadczy o jego zdolnościach liczenia pieniędzy i kontrolowania innych przedsiębiorców, skoro przez kilka lat nie zorientował się, że w jego budynku prowadzony jest dom schadzek z pokojami na godziny. Czyli działalność prawdopodobnie nielegalna – a pamiętajmy, że KAS pod wodzą Banasia stwierdziła jakiś czas temu, iż właściciel budynku, w którym w jednym z lokali umieszczono automaty do gry, powinien za to odpowiadać. Zgodnie z tą logiką Pancerny Marian powinien odpowiedzieć za robienie interesów ze światkiem przestępczym.
Przy okazji wyszło na jaw, że precyzyjnie budowany wizerunek Pancernego Mariana nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Przedstawiał się jako twardy gość, uwielbiający karate pogromca mafii VAT-owskich. Wyszło na to, że Marian Banaś to sympatyczny gość, lekko roztrzepany, bo nie wie, że w jego kamienicy dochodzi do nierządu, a na dodatek wynajmuje ją za symboliczne pieniądze. Kto bogatemu zabroni?