Informacja o tym, że zewsząd atakują nas drobinki mikroplastiku, nie jest już niestety tak alarmująca, jak być powinna – raz po raz docierają do nas informacje o tym, że znaleziono je w deszczówce w niedostępnych partiach gór lub o tym, że uwalniane są podczas parzenia herbaty ekspresowej. Wyniki nowych badań mogą jednak poruszyć tych najbardziej odpornych: okazuje się, że jednym z największych źródeł cząsteczek mikroplastiku są opony samochodowe.
Z badania, o którym pisze "Los Angeles Times", wynika, że największym źródłem mikroplastiku w wodach zatoki San Francisco są opony samochodowe. Pochodzi z nich prawie połowa niewidocznych gołym okiem drobinek mikroplastiku – spływają one z ulic wraz z najzwyklejszą w świecie deszczówką.
Jest to kolejny dowód na to, jak mocno transport zanieczyszcza środowisko. Naukowcy oceniają bowiem, że deszcze zmywają z ulic San Francisco ok. 7 bilionów cząstek mikroplastiku – jest to aż 300 razy więcej niż mikroplastik pochodzący z ubrań czy kosmetyków.
– Nikt jeszcze nie oceniał wody spływającej naszymi ulicami podczas deszczu pod kątem zawartości plastiku – zauważa cytowana przez gazetę główna autorka badania Rebecca Sutton. – Sprawia to, że musimy przemyśleć używanie samochodów, nie tylko w rejonie zatoku (San Francisco – red.), ale gdziekolwiek, gdzie jeżdżą samochody – alarmuje.
Deszcz z mikroplastiku
Amerykański geolog Gregory Wetherbee odkrył mikroskopijne włókna plastiku w niedostępnych zakątkach Gór Skalistych. Trafiły tam razem z deszczem. Wetherbee wykrył plastik aż w 90 proc. próbek deszczówki pobranej na wysokości 3169 m n.p.m.
– Myślę, że najważniejszym rezultatem, który możemy podzielić się z opinią publiczną, jest to, że jest tam więcej plastiku, niż na pierwszy rzut oka. Jest w deszczu, w śniegu. Teraz jest częścią naszego środowiska – podkreślił po publikacji wyników swoich badań.
Z opracowanego przez WWF raportu wynika z kolei, że w ciągu roku mieszkaniec Ziemi przyjmuje z jedzeniem i piciem średnio 102 tys. kawałków plastiku mniejszych niż 1 mm. To daje rocznie 250 gramów tego tworzywa na osobę, czyli prawie 5 g plastiku tygodniowo. Taka ilość wystarczy do wyprodukowania karty kredytowej.
Badanie wykazało, 90 proc. plastiku wprowadzamy do swoich organizmów pijąc zanieczyszczoną wodę, zarówno z kranu, jak i z butelek. Trudno się jednak przed tym uchronić, gdyż około 72 proc. europejskiej kranówki zawiera plastik. Tworzywo pochłaniamy również jedząc skorupiaki, pijąc piwo i spożywając sól.