Twórcy ARPANET, prekursora współczesnego internetu, są niemile zaskoczeni tym, w jakim kierunku wyewoluowała sieć. Przyznają, że dzisiejszego toksycznego środowiska mediów społecznościowych nie przewidział nikt z osób, które w 1969 r. pracowały nad projektem sieci komputerowej.
Nieco ponad 50 lat temu, 29 października 1969 r., z pokoju na Uniwersytecie Kalifornijskim w Los Angeles przez studenta Charleya Kline'a została wysłana pierwsza w dziejach internetu wiadomość. W ciągu następnych kilkudziesięciu lat ARPANET, tajny projekt rządu Stanów Zjednoczonych, wyewoluował w dobrze nam dzisiaj znany internet.
Zaangażowane wówczas w projekt osoby podkreślają dzisiaj, że choć miały wówczas całkiem niezłe pojęcie o potencjale sieci, to absolutnie nikt nie był stanie przewidzieć powstania mediów społecznościowych.
Problem z mediami społecznościowymi
Jak stwierdza w rozmowie z magazynem "Fast Company" Leonard Kleinrock, jeden z naukowców odpowiedzialnych za teoretyczne prace, które umożliwiły powstanie ogólnoświatowej sieci, twórcy internetu zupełnie nie oczekiwali powstania mediów społecznościowych. A to właśnie te miejsca – anonimowe i umożliwiające natychmiastową publikację materiałów dla dużego grona odbiorców – są dzisiaj największym problemem, z jakim współcześnie się zmagamy.
Co ciekawe, z perspektywy czasu pierwsi użytkownicy internetu są w stanie powiedzieć, skąd wzięła się niesamowita swoboda mediów społecznościowych oraz opór firm technologicznych przed kontrolą.
Charley Kline wspomina, że zachowanie we wczesnym internecie nie było ściśle regulowane – istniały jedynie pewne wytyczne, do których stosowanie się było dobrowolne.
– W pewnym sensie świadomie stwierdzono, że "Nie zamierzamy ograniczać tego, co można zrobić w tej sieci", po części dlatego, że chcieliśmy umożliwić wymyślanie nowych rzeczy – tłumaczy Kline. – Nikt jednak nie pomyślał o tym, w jaki sposób (ta wolność) mogłaby być niewłaściwie wykorzystana, co się rzecz jasna wydarzyło – dodaje.
"Największa machina propagandowa w historii"
Brytyjski komik Sacha Baron Cohen ostatnio bardzo ostro zaatakował największe firmy internetowe. Jak stwierdził, technologiczni giganci – tacy jak Google, Facebook czy Twitter – kierują "największą machiną propagandową w historii", zupełnie unikając za to odpowiedzialności.
– Gdyby Facebook istniał w latach 30., pozwoliłby Hitlerowi publikować 30-sekundowe reklamy jego "rozwiązania kwestii żydowskiej" – stwierdził dosadnie Baron Cohen.