W marcu tego roku chińscy badacze zapowiedzieli, funkcjonalne urządzenie o nazwie HL-2M Tokamak do końca roku. Trudno się spodziewać, że uda się naukowcom z Państwa Środka wyrobić się w tym terminie. Chociaż jest pewien postęp.
W toku niedawnej konferencji prasowej szef Południowo-zachodniego Instytutu Fizyki Duan Xuru oświadczył – budowa przebiega gładko, sztuczne słońce będzie gotowe i w pełni funkcjonalne w 2020 roku. Jesteśmy o krok od uruchomienia urządzenia.
Jak podaje Newsweek, Xuru wyjaśnił w toku konferencji jej uczestnikom, w jaki sposób urządzenie miałoby osiągnąć temperaturę 200 milionów stopni Celsjusza. To ponad 13 razy więcej, niż w samym środku słońca naszego układu. Poprzednie urządzenia eksperymentalne zdołały osiągnąć przełomowe 100 milionów stopni Celsjusza.
Jak to działa
Aby odtworzyć procesy słoneczne na Ziemi, naukowcy muszą podgrzać wodorowe paliwo do ponad 100 milionów stopni Celsjusza. W tej temperaturze materia przekształca się w plazmę. Potężna energia, która temu towarzyszy, musi być kontrolowana, a jednym ze sposobów jest zamknięcie jej w urządzeniu o kształcie pączka.
Wykorzystuje ono pole magnetyczne do stabilizacji plazmy, dzięki czemu mogą zachodzić kontrolowane reakcje i uwalniana jest energia. Jednakże plazma jest podatna na powstawanie wybuchów. Jeśli dotknie ona ściany reaktora, może uszkodzić urządzenie.
Mimo, że potrafimy już osiągnąć stabilną fuzję jądrową, ilość energii potrzebnej do wytworzenia reakcji w dalszym ciągu przeważa ilość tej wytwarzanej.
Jak mówi w rozmowie z Newsweekiem James Harrison, fizyk z Brytyjskiej Agencji Energii Atomowej - Chiński HL-2M Tokamak różni się od innych urządzeń do fuzji termojądrowej z powodu elastyczności wytwarzanego przez nie pola magnetycznego. Dzięki temu można dopasować pole tak, aby chroniło wnętrze urządzenia, gdy to pracuje z dużą mocą.