Rządowe plany wprowadzenia dodatkowej opłaty od mocnych alkoholi w małych opakowaniach (czyli tzw. małpek) rozgrzały do czerwoności branżę alkoholową. Jej przedstawiciele kłócą się między sobą, ale w obliczu Ministerstwa Zdrowia prezentują zjednoczony front: wątpią, żeby nowy podatek miał osiągnąć swój cel zdrowotny.
– Jedynym beneficjentem wprowadzenia tej opłaty będzie branża piwowarska, bo konsumenci przerzucą się z małpek na piwo – stwierdza cytowany przez "Rzeczpospolitą" prezes Związku Pracodawców Polski Przemysł Spirytusowy Witold Włodarczyk.
Według niego, nowe opłaty nałożone zostaną przez nierzetelne raporty rynkowe przedstawione resortowi zdrowia przez branżę piwowarską. Zarzuty te odpiera w rozmowie z dziennikiem dyrektor generalny Związku Pracodawców Browary Polskie Bartłomiej Mokrzycki. Jak twierdzi, gwałtowny wzrost liczby sprzedawanych "małpek" to "raczej rezultat świadomego działania producentów mocnych alkoholi, widzących dla siebie szansę na zwiększenie sprzedaży".
Przedstawiciele obydwu branży zgodni są jednak co do tego, że dodatkowa opłata od alkoholi w małych opakowaniach nie osiągnie zamierzanego celu zdrowotnego: czyli nie ograniczy dostępu do alkoholu osobom uzależnionym.
Trzy podatki dla zdrowia
Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, pod kierownictwem wiceministra zdrowia Janusza Cieszyńskiego powstał projekt trzech nowych podatków: od słodkich napojów, od reklam suplementów diety oraz od alkoholu w małych opakowaniach, czyli tzw. "małpek". Resort tłumaczy to troską o zdrowie Polaków.
Według raportu "Dokąd płynie mała wódka", sporządzonego przez firmę Synergion, Polacy dziennie kupują ponad trzy miliony "małpek", a ponad milion transakcji ma miejsce przed godziną dwunastą. Tę popularność eksperci tłumaczą łatwością spożycia wódki, czemu sprzyja mały format opakowania i fakt, że większość kupowanych "małpek" to wódka smakowa.
W przypadku "małpek" Ministerstwo Zdrowia chciałoby, aby przedsiębiorcy musieli płacić dodatkowo za sprzedaż napojów alkoholowych o objętości nieprzekraczającej 300 ml. Wzrost ceny miałby sprawić, że zakupy będą mniej atrakcyjne.