W CBA giną miliony, w biurze lecą głowy, a historia opisywana w mediach przybiera coraz bardziej nieprawdopodobny charakter. Znamy nowe wątki w sprawie kasjerki, uzależnienia od hazardu i pieniędzy wyniesionych w siatkach.
Ciąg dalszy milionów wyniesionych w siatkach
Zaznaczaliśmy od razu, że sprawa wydaje się bardzo nieprawdopodobna, a wy nie przebieraliście w słowach, komentując nowo poznane fakty. Pytaliście, jak jedna osoba mogła wyprowadzić tyle pieniędzy, do tego w siatkach.
„Pulsowi Biznesu” udało się ustalić, że pieniądze mogły być wyprowadzane od dawna, bo kasjerki w biurze od lat nikt nie kontrolował.
– Motywem działania malwersantki mógł być nałóg męża. Służby trafiły na trop bukmachera, który pozwolił wyprać pieniądze(…) Brak krzyżowej kontroli stanu rachunków otwierał pole do nadużyć. Według naszych ustaleń istniały co najmniej dwie metody wyprowadzania pieniędzy z CBA – czytamy w „Pulsie Biznesu”.
„Zdolna” kasjerka miała podobno, po pierwsze, księgować rozchody, których nie było, po drugie, pobierać gotówkę wprost z kasy. PB zaznacza jednak od razu, że sytuacja jest bardziej złożona i że na hazard nie poszła cała kwota.
Afera z tajną kasą
O co chodzi w całej tej sprawie? Jak informowaliśmy kilka dni temu z kasy funduszu operacyjnego CBA zniknęło od 6,5 do nawet 15 mln zł. Biuro zaprzeczało doniesieniom, ale zwalniano kolejne osoby, a kilka dni temu poinformowało, że pieniądze miała wynieść uzależniona od hazardu Katarzyna G.
Pracę straciło ponoć dwóch szefów CBA: pionu finansowego oraz pionu bezpieczeństwa wewnętrznego. Dymisję miał złożyć sam Ernest Bejda, szef CBA. Mariusz Kamiński, minister spraw wewnętrznych, podobno nie przyjął rezygnacji. Katarzyna G. i jej mąż, Dariusz G., podobno usłyszeli już zarzuty i trafili na 3 miesiące do aresztu.