Koalicja Obywatelska, jako autor projektu ustawy nakładającej na przedsiębiorców obowiązek podawania widełek wynagrodzenia, złożyła odpowiednią propozycję do laski marszałkowskiej. Protest podniosły organizacje pracodawców i organów państwa.
Jednym z podmiotów opowiadających się przeciwko takiemu uregulowaniu jest Główny Inspektorat Pracy. Obok niego sprzeciw wyraził także Sąd Najwyższy, prokurator krajowy, NSZZ „Solidarność”. Po stronie organizacji pracodawców larum podniosły m. in. Lewiatan, Pracodawcy RP, a także Business Centre Club.
Jak pisze Puls Biznesu, należy się spodziewać, że mający sejmową większość PiS odrzuci projekt, o czym m. in. świadczy wypowiedź Bartłomieja Wróblewskiego, posła tej partii – Oficjalnego stanowiska klubu PiS wobec tego projektu jeszcze nie ma, jednak jest szereg poważnych wątpliwości.
– Proponowany obowiązek, za którego złamanie pracodawcom groziłaby grzywna, jest bardzo restrykcyjny i uderza np. w prawo do prywatności. Rodziłby on ponadto mnóstwo problemów praktycznych – dodaje Wróblewski.
Dyskryminacja płacowa
Projekt uregulowania obowiązku podawania zakresu wynagrodzenia w ogłoszeniu o prace trafił do Sejmu jeszcze w grudniu i został skierowany do pierwszego czytania. Jak wskazują autorzy, nowe zapisy zniwelowałyby ryzyko dyskryminacji płacowej i utrudniły narzucanie krzywdzących warunków w czasie rekrutacji.
O widełki zarobków nie muszą się martwić m. in. górnicy. Wysokość ich pensji jest oficjalna i okresowo podawana w statystycznych wyliczeniach GUS, o czym niedawno pisaliśmy w INNPoland.
Wiadomo także, ile po zadekretowaniu płacy minimalnej zarabiają np. panie sprzątaczki w placówkach oświatowych. W związku ze wzrostem płacy minimalnej nie na zasadach rynkowych, a na mocy ustawy, doszło do kuriozalnych sytuacji, gdzie nauczyciel zarabia mniej, niż szkolna sprzątaczka.