Podatek od dosładzanych napojów miał przynieść budżetowi wytchnienie w wysokości nawet 2,2 mld zł. Już wiemy, że tak pięknie nie będzie – po gwałtownej reakcji branży cukrowej rząd swoje ambicje finansowe przytemperował. Przedstawiciele branży dalej jednak walczą i ostrzegają, że głównym skutkiem wprowadzenia opłaty będzie wzrost importu napojów z Niemiec, Czech i Słowacji.
Po konsultacjach z przedstawicielami branży resort zdrowia zdecydował się już na wprowadzenie zmian do projektu, który pod obrady Rady Ministrów ma trafić w jeszcze przed końcem tego kwartału. Zamiast jednej opłaty do 1 zł za litr słodzonego napoju, w przepisach mają pojawić się dwie: stała w wysokości 0,5 złotego za litr i zmienna – 5 groszy za każdy gram cukru powyżej 5gr/100 ml.
Ciekawe jednak, co stanie się w nadchodzących tygodniach, gdyż pomimo tych ustępstw, przedstawiciele branży słodkich napojów nie składają broni.
"Moment jest katastrofalny"
– Moment jest bardzo nieodpowiedni, a wręcz katastrofalny. Z tego względu, że ceny cukru w ciągu trzech lat spadły o około 40 proc. – tak rządową inicjatywę ocenia w rozmowie z RMF FM Michał Gawryszczak ze Związku Producentów Cukru.
W słowach nie przebiera też Andrzej Gantner z Polskiej Federacji Producentów Żywności. – W tym układzie, który zaproponował rząd, cukier będzie pochodził z Niemiec, Czech i Słowacji. Napoje też będą stamtąd pochodziły. Tam nie ma podatku od cukru – ostrzega.
Kontrowersyjne podatki
Chęć wprowadzenia podatku od cukru Ministerstwo Zdrowia tłumaczy stanem zdrowia Polaków. Danina ma objąć wszystkie typy dosładzanych napojów; wyłączone z niej będą jedynie napoje z naturalnym cukrem z owoców i warzyw.
Podatek od słodkich napojów to jeden z trzech nowych podatków zapowiedzianych w grudniu przez Ministerstwo Zdrowia. Pozostałe dwa to podatek od reklam suplementów diety oraz od alkoholu w małych opakowaniach, tzw. małpkach.
Każda z nowych danin wzbudziła głośny sprzeciw ze strony producentów opodatkowanych towarów. Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, z pomysłu na podatek od reklam suplementów resort zdążył już wycofać się rakiem. Dochody z podatku w wysokości 50 mln złotych rocznie miały zasilać kasę Narodowego Funduszu Zdrowia i budżet państwa. Pomysł jednak trafił do zamrażarki po spotkaniu Rady Dialogu Społecznego.
– Na razie ministerstwo chce zobaczyć, jak branża sama się reguluje i wtedy ewentualnie przeniesie ten podatek do innego projektu w najbliższym czasie – tłumaczył wymijająco mediom Arkadiusz Pączka, zastępca dyrektora Generalnego Pracodawców RP, który brał udział w spotkaniu.