Prawie 10 tys. za mkw. i tylko 1,2 proc. szans na negocjacje ceny – z takimi warunkami muszą się mierzyć kupujący mieszkania w Warszawie. W pozostałych miastach wcale nie jest lepiej – wynika z raportu Barometr przygotowanego przez Metrohouse i Gold Finance.
Jak przeanalizowali eksperci Metrohouse i Gold Financeceny mieszkań w ciągu roku w Gdańsku i Wrocławiu wzrosły aż o 20 proc. Obecnie za mkw. płacimy w tych miastach średnio 7 816 i 7 208 zł. Najmniej podrożały mieszkania w Łodzi i Krakowie – odpowiednio 12,3 (4 765 zł/mkw.) i 14,2 proc. (8 125 zł/mkw.). Z najwyższymi cenami muszą się zaś liczyć mieszkańcy stolicy – średni za mkw. płaci się tu już 9 977 zł.
Ceny w górę, możliwości negocjacyjne w dół
Niestety, wraz ze wzrostem cen nie rosną możliwości negocjacyjne kupujących. Jak wynika z raportu Metrohouse i Gold Finance największe mają mieszkańcy Krakowa i Łodzi. Im średnio udaje się obniżyć jeszcze ostatnią cenę ofertową o ponad 4 proc. Mieszkańcy Warszawy obniżają ceny już tylko o 1,2 proc. Najgorzej mają jednak kupujący we Wrocławiu i Gdańsku, gdzie cena w sumie nie podlega zmianie.
Co ciekawe, nie zniechęca to nas do kupowania mieszkań. Jak wskazują eksperci, liczba transakcji w ubiegłym roku była zaskakująco wysoka. Najczęściej kupowaliśmy mieszkania o metrażach pomiędzy 35 a 50 mkw.
Nadchodzi kres mieszkaniowy?
W związku z takimi wzrostami powoli okazuje się, że wynajem staje się coraz bardziej opłacalną opcją, do tego bardziej elastyczną. Choć wielu z nie może się jeszcze z tym pogodzić, bo uważamy, że własne mieszkanie daje nam poczucie bezpieczeństwa.
Nie zgadza się z tym jednak Joanna Erbel.
Wspomniała też, że 30 lat temu ktoś wymyślił, że będziemy inwestować we własność mieszkaniową. Teraz rynek się zmienia i alternatywą do własności staje się najem instytucjonalny, o który ludzie już się upominają. Może faktycznie czas na zmiany na rynku nieruchomości?