Strach przed recesją spowodowaną koronawirusem doprowadził w poniedziałek do dramatycznych spadków na światowych giełdach. Eksperci ostrzegają jednak, że to może być dopiero początek trudności: połączona światowa gospodarka nigdy jeszcze nie przeszła takiego szoku jak koronawirus.
Na warszawskiej giełdzie główny indeks WIG20 stracił w poniedziałek prawie 8 proc. – przy czym nie była ona absolutnie wyjątkiem, podobne spadki odnotowano na innych giełdach w Europie. Niektórzy analitycy wprost porównują tę sytuację z recesją, która rozpoczęła się 12 lat temu.
– Sytuacja na rynkach finansowych jest podobna do tej z 2008 r. Inwestorzy szykują się na najgorsze, bo trudno oceniać, jakie będą gospodarcze konsekwencje epidemii koronawirusa. Nie było jeszcze tego rodzaju szoku w tak zglobalizowanej gospodarce – ocenia w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Piotr Kalisz, główny ekonomista banku Citi Handlowy.
W poniedziałek ekonomiści mBanku obniżyli również prognozę wzrostu PKB w Polsce z 2,8 proc. do 1,6 proc. Jak zauważa gazeta, ostatni raz polska gospodarka rozwijała się tak wolno w latach 2012-2013 r., podczas ostatniej recesji.
Załamanie cen ropy
Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, w poniedziałek ceny ropy zaliczyły największe spadki od czasu wojny w Zatoce Perskiej w 1991 r. Spadki te mocno pogłębiły niepokój inwestorów na światowych giełdach.
Bezpośrednim pretekstem do wykonania tego ruchu było załamanie się rozmów pomiędzy OPEC+, czyli Rosją i państwami OPEC. Z powodu spadku globalnego popytu na paliwa spowodowanego epidemią koronawirusa OPEC chciało obniżyć produkcję surowca o 1,5 mln baryłek dziennie. Na to jednak nie wyraziła zgody Rosja – a zerwanie rozmów oznacza, że jej porozumienie z państwami OPEC z końcem miesiąca przestanie obowiązywać.
Obawy przedsiębiorców
W Polsce z kolei coraz głośniej swoje obawy związane z wpływem epidemii Covid-19 wyrażają przedstawiciele biznesu.
Organizacje przedsiębiorców domagają się m.in, aby w razie ogłoszenia przymusowej kwarantanny całego biura czy nakazu wstrzymania działalności firmy produkcyjnej lub usługowej przedsiębiorcy nie byli pozostawieni sami sobie w kwestii kosztów finansowych. Chodzi tutaj m.in. o wypłacanie wynagrodzenia pracownikom, rekompensaty za poniesione straty oraz ochronę przed ewentualnymi roszczeniami osób trzecich.
O sposobach potencjalnej pomocy dla firm, w które uderzyły ekonomiczne skutki epidemii COVID-19, mówiła podczas forum ekonomicznego w Londynie minister rozwoju Jadwiga Emilewicz.
– W pierwszej kolejności będziemy się zastanawiać nad usprawnieniem płynności kapitałowej firm, zwłaszcza małych i średnich, bo gdyby się wydarzyła w nich konieczność objęcia kwarantanną wszystkich pracowników, to oznaczałoby bardzo poważne tąpniecie, a w wielu przypadkach mogłoby to grozić nawet upadłością – stwierdziła Emilewicz.